Rozmowa z braćmi Elie i Mattia z zespołu BE.MY, którzy w czwartek (16 marca) wystąpią w szczecińskim klubie „Rocker”
– Kiedy zaczęła się wasza przygoda z muzyką?
– W muzyce zakochaliśmy się, mając dziewięć lat i była to miłość od pierwszego wejrzenia! Pomysł gry na instrumentach pojawił się u nas samych.
– Czy od początku tworzyliście braterski team? Czy w takiej współpracy zawsze jest sielanka, czy czasem dochodzi do kłótni rodzinnych?
– Od razu i od zawsze walczymy razem przeciwko światu! Kłótnie zdarzają się strasznie rzadko, raz na rok albo nawet rzadziej. I bardzo dobrze, bo takie sytuacje nie pomagają rozwojowi zespołu.
– Gdzie teraz mieszkacie – we Francji czy w Polsce?
– W stolicy pięknego polskiego narodu.
– Nie ciągnie was, by zawojować świat i wydać płytę za granicą?
– Trochę tak, nawet bardzo tak. Bardzo bardzo, bardzo tak nawet.
– Co rodzice mówili wam o Polsce i Polakach, kiedy przyszedł wam do głowy udział w polskiej edycji konkursu „Must Be The Music”?
– Tak naprawdę to rodzice zachęcili nas do udziału w programie. Możliwe, że bez nich w ogóle nie pojawiłby się pomysł przyjazdu do Polski. Na szczęście stało się tak, jak się stało i jesteśmy bardzo szczęśliwi.
– Słuchacie polskiej muzyki?
– Ostatnio nadrabiamy dyskografię Justyny Steczkowskiej. Tak po malutku poznajemy wielki muzyczny polski świat. Trochę znamy też twórczość Pudelsów i Maryli Rodowicz.
– Podobno słynny Ed Sheeran to wasz kumpel…
– Tak, to prawda, kumpel ze studiów. Ma naszą płytę, która bardzo mu się podoba – i właśnie dlatego zgodził się zaśpiewać fragment naszego singla „Oxygen” w naszej facebookowej akcji #weareoxygen.
– Zdradźcie, co usłyszymy na waszym koncercie w Szczecinie.
– Będą niespodzianki! Ale nie chcemy za dużo zdradzać. Musisz przekonać się sama podczas koncertu.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Monika GAPIŃSKA