1 listopada to dzień Wszystkich Świętych. Tego dnia wspominamy tych, których nie ma już wśród nas. W roku 2018 odeszło kilku wybitnych szczecińskich sportowców, lub trenerów. Jednym z nich był Bogdan Bakuła.
Zmarł w wieku 84 lat, był pomocnikiem Pogoni Szczecin, grał w szczecińskim klubie w latach 1955-60. W najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał 9 spotkań, zdobył jedną bramkę, ale w meczu bardzo szczególnym i niezwykle dramatycznym.
Było to w 10 kolejce sezonu rozgrywanego jeszcze w systemie wiosna – jesień, kiedy Pogoń podejmowana była przez Cracovię i odniosła jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw nad tą drużyną w Krakowie zwyciężając 5:3.
Bogdan Bakuła zdobył jedną z bramek, to był dopiero drugi jego mecz w barwach Pogoni. Trafił do bramki rywala w piątej minucie po przerwie, a na boisku pojawił się tuż po przerwie. Dzięki jego bramce Pogoń wyszła na prowadzenie 3:2. Spotkanie to odbywało się w bardzo wrogiej dla szczecińskiej drużyny atmosferze.
- Przyjechaliśmy do Krakowa z jednym kompletem strojów – mówi Eugeniusz Ksol, piłkarz Pogoni. - Czasy były ciężkie, dobrego sprzętu, jak na lekarstwo, a my zostaliśmy wyposażeni w koszulki w biało-czerwone pasy od polskich marynarzy. Były dobre jakościowo i komfortowo się w nich czuliśmy. Wtedy była taka zasada, że goście wybierali koszulki. My nie mieliśmy zapasowych, więc Cracovia była zmuszona grać w innych, niż swoje tradycyjne. Publiczność nam tego nie darowała, podobnie piłkarze Cracovii. Wszyscy byli do nas wrogo nastawieni.
Bogdan Bakuła trafił do Pogoni w roku 1955, kilka lat później uzyskał awans do II ligi, a następnie do ekstraklasy. 31 października wziął udział w meczu historycznym, bo rozgrywanym po raz pierwszy w historii przy sztucznym oświetlenia.
Szczecinianie występujący wówczas pod nazwą Kolejarz przegrali ten mecz 2:4, ale Bogdan Bakuła był strzelcem jednej z dwóch bramek dla gospodarzy, jego gol okazał się premierowym dla Pogoni zdobytym w meczu rozgrywanym po zachodzie słońca.
Mecz nie toczył się jeszcze przy obecnie istniejącym masztach oświetleniowych, ale przy 24 reflektorach. Spotkanie obserwowało 11 tysięcy kibiców, a Kurier Szczeciński pisał o tym meczu w sposób następujący:
„Jak kolorowy film wyglądał mecz przy sztucznym świetle” (par)