9 stycznia swoje 99. urodziny obchodzi Stefan Żywotko. To jedna z najbarwniejszych i na pewno jedna z najbardziej zasłużonych postaci w historii szczecińskiej piłki nożnej. Ma wielkie zasługi zarówno dla rozwoju Arkonii, jak i Pogoni.
Stefan Żywotko prowadził Pogoń w 91 meczach, tylko Eugeniusz Ksol zaliczył tych spotkań więcej. Był trenerem pierwszej drużyny nieprzerwanie przez 4,5 roku. Nikt wcześniej, ani tym bardziej później tak długo nie piastował tej funkcji tak długo bez przerwy, a minęło od tego czasu równe pół wieku.
W roku 1966 wprowadził Pogoń do ekstraklasy i od tamtej pory szczecinianie w najwyższej klasie rozgrywkowej występowali nieprzerwanie aż 13 lat. Nigdy Pogoń nie zaliczyła dłuższej serii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Fundamenty pod klasową drużyną położył właśnie Stefan Żywotko.
Wprowadził szczecińską drużynę na niespotykany wcześniej poziom. W ciągu 4,5 roku wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,23, a więc identycznie jak Kazimierz Moskal. Z tą różnicą, że pół wieku temu nie dostawał gotowych graczy, musiał ich do zespołu wprowadzać, wypromować i robił to znakomicie.
Gruntowna metamorfoza
Pogoń za kadencji Stefana Żywotki przeszła gruntowną metamorfozę. Z klubu posiłkującego się piłkarzami nie umiejącymi przebić się w klubach z innych rejonów Polski stał się promującym własnych wychowanków, lub młodzieżowców pozyskanych z mniejszych ośrodków.
Stefan Żywotko dał szansę debiutu późniejszym reprezentantom Polski. Byli to: Zenon Kasztelan i Czesław Boguszewicz. Ten drugi był pierwszym w historii Pogoni piłkarzem urodzonym już w drugiej połowie XX wieku. Grał w eliminacjach do piłkarskich mistrzostw świata w roku 1978 w Argentynie. Z pewnością pojechałby na mundial, gdyby nie pechowa kontuzja oka, która przerwała karierę utalentowanego obrońcy.
Za kadencji Żywotki swoje premierowe mecze w ekstraklasie rozgrywali późniejsi uczestnicy finałowych turniejów mistrzostw świata: Roman Jakóbczak i Mirosław Justek, choć obaj już w barwach Lecha Poznań. To Żywotko jednak przygotowywał ich do gry na wysokim, reprezentacyjnym poziomie.
Za jego kadencji w reprezentacji debiutował Waldemar Folbrycht, a w eliminacjach do mistrzostw świata w roku 1974 grał Włodzimierz Wojciechowski, który doświadczył debiutu w ekstraklasie za kadencji Stefana Żywotki w Pogoni Szczecin, a po odejściu z Pogoni Żywotki, odeszli też: Jakóbczak i Wojciechowski.
To za kadencji Stefana Żywotki Pogoń po raz pierwszy w historii pokonała Legię Warszawa na własnym boisku i Górnika Zabrze w ogóle. W drugiej połowie lat 60 ubiegłego wieku to były czołowe drużyny nie tylko w kraju, ale też w Europie. W składach tych zespołów roiło się od piłkarzy europejskiego formatu: w Legii między innymi Gadocha, Deyna, Brychczy, a w Górniku: Kostka, Oślizło, Gorgoń, Szołtysik, Lubański.
Wypromował reprezentantów
99-letni dziś szkoleniowiec dał szansę debiutu w ekstraklasie również późniejszym reprezentantom Polski, ale będąc trenerem Arkonii. Nie obawiał się wystawiać do składu nastolatków: Władysława Szaryńskiego, Ryszarda Mańkę, Władysława Gzela. Ten pierwszy był członkiem słynnego Górnika Zabrze, finalisty Pucharu Zdobywców Pucharów. Ten ostatni pierwszym w historii powojennego Szczecina reprezentantem kraju. To Stefan Żywotko uczynił z niego reprezentacyjnego pomocnika.
Żywotko, to był trener, który wypromował w Pogoni czterech kadrowiczów (Kasztelan, Justek, Boguszewicz, Wojciechowski), a w Arkonii trzech (Szaryński, Mańko, Gzel), czyli razem aż siedmiu w mieście, w którym w latach 60 ubiegłego wieku funkcjonowały dwa kluby na najwyższym poziomie rozgrywkowym i oba na ten poziom wprowadził Stefan Żywotko.
Nie ma drugiego szkoleniowca w Szczecinie, który poznał się na tak dużej grupie utalentowanych graczy, nigdy w żadnym szczecińskim klubie już tak skuteczny szkoleniowiec pod tym względem się nie pojawił.
W roku 1968 Pogoń uplasowała się na mecie rozgrywek na szóstym miejscu. W czasach, gdy w polskim futbolu dominacja klubów górniczych, wojskowych, milicyjnych była bezsporna, Stefan Żywotko wdarł się ze szczecińskim zespołem praktycznie do ścisłej czołówki. Ze szczecińskim zespołem zrobił to po raz drugi. Pięć lat wcześniej taką samą lokatę zajęła w ekstraklasie prowadzona przez niego Arkonia.
Być może Stefan Żywotko nie wróciłby po wojnie do wielkiego futbolu, gdyby dwukrotnie na swojej drodze nie spotkał Bronisława Skobla – późniejszego prezesa Pogoni. W powojennym Szczecinie futbol był w powijakach, organizowano mecze na zasadzie łapanki.
Stefan Żywotko zauważył, że bez regularnych treningów i tylko okazjonalnymi meczami nie osiągnie się sukcesów. Postanowił ściągnąć do Szczecina Zygmunta Czyżewskiego. Sam był jego asystentem, a obaj po raz pierwszy wprowadzili szczeciński klub do ekstraklasy.
– Ówczesna Gwardia grała wśród najlepszych tylko jeden rok – wspomina Stefan Żywotko. – Nie byliśmy organizacyjnie przygotowani na walkę o najwyższe cele. W całym sezonie wygraliśmy tylko jeden mecz i spadliśmy.
Kurs trenerski z Górskim
Stefan Żywotko nie tracił zapału. W roku 1952 ukończył kurs trenerski w Warszawie. Wśród absolwentów byli między innymi: Kazimierz Górski i Marian Suchogórski – w latach 50. piłkarz Gwardii, a potem między innymi trener Pogoni.
Stefan Żywotko wprowadził Arkonię do ekstraklasy w roku 1960 – niemal 10 lat po pierwszym awansie, kiedy był jeszcze drugim trenerem. Rywalizacja była coraz bardziej zacięta. W sezonie 1962/63 oba szczecińskie kluby spotkały się w ekstraklasie.
– Na derbowe mecze przychodziły tłumy – wspomina Stefan Żywotko. – Pamiętam, że gdy spotkania rozgrywane były przy ul. Twardowskiego, to małą trybunę zajmowali kibice Arkonii. Byli spokojniejsi, starsi, bardziej wyważeni. Ci z Pogoni kibicowali bardziej żywiołowo. Żadnych kordonów milicyjnych oddzielających fanów obu ekip nie było. Nikt wtedy nie myślał o żadnych rozróbach.
Arkonia w roku 1963 pod wodzą trenera Żywotki zajęła szóste miejsce – przed Legią, Wisłą, ŁKS, Lechią i Lechem. Po roku była już ostatnia. Spadła do drugiej ligi, a następnie do trzeciej i wtedy znów na drodze Stefana Żywotki stanął Bronisław Skobel, wtedy prezes Pogoni.
– Pogoń w roku 1965 spadła do II ligi, była rozbita i potrzebowała trenera – mówi S. Żywotko. – Początkowo byłem niechętny pracy w Pogoni. Przecież przez tyle lat rywalizowałem z nią, ale uznałem, że to przecież szczeciński klub i należy spróbować.
Król Algierii
Największe sukcesy trenerskie odnotował jednak w Algierii. Wyjechał tam w roku 1977, a rok wcześniej miał jechać z Kazimierzem Górskim do Kuwejtu.
– Wszystko było załatwione, ale po igrzyskach w Montrealu prezes PZPN, Marian Ryba tak się zdenerwował przegranym finałem z NRD, że odmówił wyjazdu Górskiemu i mnie.
Minął rok, a Stefan Żywotko wylądował w Algierii – niemal w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, nie znając języka, kultury i obyczajów. To właśnie dzięki polskiemu trenerowi futbol w Algierii święcił w latach 80. największe sukcesy – klubowe i reprezentacyjne.
Z klubem Kabylie JS był siedem razy mistrzem kraju i dwa razy wygrywał z nim Puchar Mistrzów Afryki. Od prezydenta kraju otrzymał najwyższe odznaczenie państwowe. Pewnie zostałby dłużej niż 13 lat, gdyby nie napięta sytuacja w kraju. ©℗
Wojciech PARADA