Hiszpański pieśniarz Julio Iglesias, który skończył właśnie 72 lata, poinformował, że jego najnowszy album "Mexico" jest jego ostatnim nagraniem w studio. Iglesias zamierza jednak kontynuować występy na estradzie.
- To jest ostatnia płyta w moim życiu nagrana w studio - powiedział Iglesias, nazywany "latynoskim kochankiem". Celebryta wyjaśnił, że nagrywanie w studio jest "skomplikowane i czasochłonne" a on nie ma zamiaru poświęcać półtora roku na nagranie jednej płyty.
- Nie mam jednak zamiaru wycofywać się z estrady - powiedział. Piosenkarz zapewnił, że zamierza kontynuować występy "aż coś mi przeszkodzi, to znaczy albo życie, albo publiczność".
- Chciałbym śpiewać aż do 150 lat, do mojego ostatniego dnia - zapewnił ze śmiechem. - Czasami czuję się jakbym miał 20 lat, a czasami 1000. (pap)
Fot. EPA/ALEX CRUZ