W ciągu roku schudłam prawie 30 kilogramów, ale całkowicie odstawiłam słodycze, zastępując je warzywami - powiedziała wicemistrzyni Europy w boksie Sylwia Kusiak ze Skorpionu Szczecin, która studiuje na trzecim roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Szczecińskim.
26-letnia zawodniczka srebro wywalczyła kilka dni temu w Sofii w wadze +81 kg. W półfinale wygrała z Turczynką Sennur Demir, a w finale przegrała z mistrzynią świata z 2014 roku Rosjanką Zenfirą Magomedalijewą.
- Normalnie ważę 80 kilogramów, ale zdecydowałam się na start w kategorii +81 kg, mając nadzieję, że dotarcie do finału da mi stypendium z Ministerstwa Sportu i Turystyki – powiedziała szczecinianka. - Pięć lat temu mimo srebrnego medalu nie dostałam ani grosza, a wygrałam dwa pojedynki. Niestety, tym razem znów okazało się, że musi w danej wadze być zgłoszonych 12 zawodniczek. Tylu nie było, dlatego nie będę mieć zapewnionego finansowania, a co za tym idzie nie będę mogła spokojnie przygotowywać się do kolejnych zawodów. Gdybym wiedziała, że w kategorii ciężkiej też obowiązuje wymóg startu co najmniej 12 osób, zostałabym w wadze 81 kg, gdzie jednak siła ciosu rywalek jest mniejsza i nie ważą po 90-100 kg.
Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno zawodniczka Skorpiona Szczecin ważyła 108 kg.
- Wyglądałam jak potwór – ocenia Sylwia Kusiak. - Teraz, po zrzuceniu prawie 30 kilogramów, jestem bardzo aktywna w mediach społecznościowych, wrzucam sporo swoich zdjęć i filmików. Zejście z takiej wagi zajęło mi prawie rok. Podstawą było wrócenie do codziennych treningów, także siłowych z ciężarami. Kompletnie zrezygnowałam ze słodyczy, zastępując je warzywami. Kiedyś potrafiłam kupić pół kilograma sernika i zjeść go naraz.
Kusiak trenuje boks od 2005 roku, z trzyletnią przerwą w latach 2013-2016.
- Uczestniczyłam w tym czasie w mistrzostwach Polski, zdobywałam złote medale, choć nie trenowałam – wspomina wicemistrzyni Europy. Niedawno wróciłam do zajęć i pojechałam na mistrzostwa Europy, choć musiałam z własnych pieniędzy zapłacić 4,5 tysiąca złotych.