Rozmowa z Piotrem Krakowskim ze sztabu szkoleniowego szczecińskiej Husarii
PO 8 - miesięcznej przerwie rozpoczynają się rozgrywki ligowe w futbolu amerykańskim. W najbliższy weekend startuje elitarna Top Liga, w której gra Husaria Szczecin, a tydzień później zainaugurują swoje zmagania I-ligowcy, wśród których jest zespół Cougars Szczecin. Przed sezonem o rozmowę poprosiliśmy Piotra Krakowskiego, który jest jednym z trenerów Husarii.
- Jak wyglądały przygotowania do sezonu waszej drużyny?
- Intensywne treningi rozpoczęliśmy już w listopadzie, a ostatni szlif przed inauguracją rozgrywek miał miejsce niedawno na tygodniowym obozie w Trzemesznie pod Gnieznem. W sobotę rozegraliśmy też sparing w Niemczech z zespołem Berlin Adler. Punktów nie liczyliśmy, ale każda z drużyn miała po przyłożeniu, a sprawdzian ten uważam za bardzo obiecujący. Będąc w Szczecinie trenujemy na boisku ze sztuczną trawą przy ulicy Witkiewicza i tam też będziemy rozgrywać swoje ligowe boje. Na inaugurację zagramy przed własną publicznością w najbliższą sobotę w samo południe z Panthers Wrocław. Ćwiczymy zaś zazwyczaj nocą, bo w środy i piątki od godziny 20 do 22, a przy świetle dziennym - w soboty w południe.
- Jakie zadanie postawiono przed zespołem na rozpoczęcie rozgrywek?
- Oczekiwania są takie, by dostać się do fazy play-off, czyli zająć miejsce w pierwszej czwórce po sezonie zasadniczym. Byłby to postęp w porównaniu z poprzednim sezonem, który zakończyliśmy na piątej pozycji. Marzeniem jest natomiast gra w finale, a ustalono już, że w tym roku odbędzie się on w Białymstoku.
- Prosimy powiedzieć o roszadach, jakie zaszły w Husarii podczas długiej, jesienno-zimowej przerwy w rozgrywkach.
- Zasadnicza zmiana, to obsada funkcji głównego trenera. Olaf Werner, który pracował z nami ponad 5 lat, przeniósł się do Warszawy, gdzie od grudnia ubiegłego roku pracuje na nowym stanowisku jako oficer łącznikowy Bundeswehry przy Akademii Obrony Narodowej. Jest też w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski, a od niedawna podjął pracę jako trener główny w warszawskim klubie Crusaders. Zastąpił go w Szczecinie w roli trenera głównego Toko Pfeiffenberger, któremu pomagam razem z Filipem Skulskim.
- A w jakim składzie zagracie w tegorocznych rozgrywkach?
- Trzon drużynie powinni nadawać Amerykanie: James Williams, Christian Foster, Dylann Rauch oraz Mario Brown. Przeprowadziliśmy też szeroko zakrojoną akcję rekrutacyjną, w wyniku której pozyskaliśmy 30 nowych zawodników, z których co najmniej 20 powinno być sporym wzmocnieniem. W tej grupie jest też trzech graczy z zespołu lokalnego rywala, Cougars, czyli kuguarów, a są to: Jerzy Wieczorek, Jakub Piekarski i Paweł Bęgowski, a być może dołączy do nich czwarty zawodnik, Marek Nyrko. Nasza dyscyplina to nie piłka nożna i kadra musi być liczna. Mamy obecnie 60 zawodników, więc jest pewne pole manewru, bo kadra meczowa liczy 45.
- Pozyskaliście trzech zawodników, a może będzie i czwarty z ekipy kuguarów. Czy to świadczy o dobrej współpracy pomiędzy waszymi klubami?
- Pomiędzy nami jest ostra rywalizacja. Współpraca zaś po prostu się nie układa, a szkoda...
- Od jak dawna jest pan w Husarii?
- Od samego początku, czyli od założenia naszego klubu. Najpierw byłem zawodnikiem, później grającym trenerem, a teraz jestem już wyłącznie szkoleniowcem.
- Jak rozpoczęła się przygoda z tym interesującym sportem, który w Polsce chyba dopiero się rozwija?
- Bakcyla złapałem będąc w Stanach Zjednoczonych na wymianie studenckiej. Gdy wróciłem do Polski, w Szczecinie właśnie tworzył się zespół. Zaangażowałem się z całego serca, a dalej wszystko potoczyło się już samo.
- Dziękujemy ze rozmowę. ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser