Rozmowa z Pawłem Kikowskim – koszykarzem King Szczecin
Niedzielnym pojedynkiem ze Startem w Lublinie koszykarze King Szczecin zainaugurują rundę rewanżową rozgrywek PLK. W pierwszej rundzie szczecinianie pokonali rywali 93:88.
– Przed kilkoma dniami awansowaliście do turnieju finałowego Pucharu Polski. Czy to był ważny cel dla zespołu?
– To był nasz cel na półmetku rozgrywek. Myślę, że każdy z nas chciał zagrać w Pucharze Polski, tym bardziej że mamy szanse zdobyć to trofeum. W tym turnieju jest inaczej niż w ligowych play-offach. W Pucharze Polski o zwycięstwie decyduje jeden mecz i często to nie faworyci wygrywają. Kto trafi z formą na turniejowy weekend wyjedzie z Warszawy z Pucharem Polski.
– Przed turniejem Pucharu Polski w Warszawie czekają was jeszcze trzy mecze ligowe. Mając w perspektywie Anwil i Turów niedzielny rywal wydaje się najłatwiejszy?
– Pozycja w tabeli na pewno nie oddaje potencjału drużyny z Lublina. Choć Start na papierze jest jednym z outsiderów, to na pewno ma potencjał i aspiracje, aby walczyć o wyższe pozycje. Potwierdza to ich niedawne zwycięstwo z Treflem i zacięty mecz z nami w Szczecinie na inaugurację sezonu. W klubie z Lublina doszło też ostatnio do kilku zmian kadrowych, a od dwóch miesięcy zespół ma nowego trenera. Dlatego nie lekceważyłbym naszego najbliższego rywala.
– King miał słabszy okres na przełomie roku. Czy po porażkach w Krośnie i fatalnym występie z Czarnymi w Szczecinie zespół przezwyciężył już kryzys?
– Gorszy od meczu z Czarnymi był chyba ten w Krośnie. Mam nadzieję, że w Pucharze Polski będziemy mieli okazję zrewanżować się Miastu Szkła i najlepiej w finale tych rozgrywek. A wracając do ligi, to ostatnie dwa zwycięstwa pokazują, że wracamy na właściwe tory.
– Za wami udana pierwsza runda. Czy siódma pozycja w tabeli i dziewięć zwycięstw to bilans adekwatny do możliwości drużyny?
– Myślę, że dziewięć zwycięstw to dobry bilans. Mógł być trochę lepszy, ale przytrafiły się nam głupie porażki. Mimo to solidnie prezentowaliśmy się w ostatnich miesiącach, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że mamy jeszcze duże rezerwy. Musimy szlifować grę obronną i zespołową w ataku.
– Co zadecydowało o tak dobrej rundzie?
– Myślę, że naszą główną broni jest kontratak. Mamy duży potencjał w ofensywie i jeśli tylko gramy zespołowo, to jest nasz ogromny atut.
– Do drużyny przed kilkoma tygodniami trafił Robert Skibniewski. Jak zaaklimatyzował się w zespole?
– Robert to doświadczony gracz i typowy rozgrywający. Lubi po swojemu układać klocki. Może się wydawać, że spowalnia grę, ale dzięki temu nasz atak jest bardziej poukładany. Na pewno dodaje jakości naszej drużynie i będzie ważnym ogniwem w dalszej części sezonu.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser