Kamil Glik przyznał, że reprezentacja Polski jest jak dotychczas jedną z najgorszych drużyn na mistrzostwach świata w Rosji. W czwartek biało-czerwoni zagrają w Wołgogradzie z Japonią w ostatnim meczu grupy H, a dzień później wrócą do kraju.
- Do tej pory byliśmy jedną z najgorszych drużyn na tym mundialu, jeśli nie najgorszą. Trzeba sobie powiedzieć o tym otwarcie. W Rosji grała inna drużyna niż na Euro 2016. Doszło do kilku zmian personalnych i taktycznych. To nie była drużyna, w której zakochaliśmy się we Francji - przyznał Glik.
Przed turniejem nieoficjalnie mówiło się, że kilku piłkarzy zakończy reprezentacyjne kariery. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość selekcjonera Adama Nawałki.
-Sami jesteśmy ciekawi, jaka jest przyszłość reprezentacji. Mundial jeszcze trwa i za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Prezes PZPN Zbigniew Boniek powiedział, że po mundialu przyjdzie czas rozliczeń. Po mistrzostwach zostaną podjęte decyzje - podkreślił Glik.
W przegranym meczu z Kolumbią 0:3 wszedł na boisko w 80. minucie.
- Trener powiedział mi, że jeśli będzie potrzeba, to wejdę na boisko w meczu z Kolumbią. Kontuzji doznał Michał Pazdan i pojawiła się taka konieczność. Byłem jednak zaskoczony, bo do wejścia szykował się Artur Jędrzejczyk - przyznał Glik.
Od zgrupowania w Arłamowie obrońca AS Monaco zmagał się z kontuzją barku. Jego wyjazd na mistrzostwa świata do Rosji stał pod dużym znakiem zapytania. Jego brak był widoczny w spotkaniu z Senegalem (1:2).
- Nie byłem gotowy na to spotkanie i miałem swój reżim treningowy. Nawet jeśli serce chciało, to nogi by nie pozwoliły. Gdybyśmy wiedzieli jak zagrać, żeby wygrać, to kilka punktów już byśmy mieli. Zrobimy wszystko, żeby wygrać z Japonią - zapewnił.
We wtorkowej prasie pojawiły się informacje o rzekomym braku dyscypliny w drużynie Nawałki.
- Absolutnie nie było braku dyscypliny. To ohydne kłamstwo. Nie było też podziału na grupy - przekonywał obrońca AS Monaco. - Dwa ostatnie dni były dla nas wyjątkowo ciężkie. Byliśmy mocno przygnębieni.
(pap)
Na zdjęciu: Piłkarz reprezentacji Polski Kamil Glik podczas konferencji prasowej w Soczi
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski