Świt Skolwin - Wierzyca Pelplin 4:0 (2:0); 1:0 Nagórski (4 karny), 2:0 Nagórski (15), 3:0 O. Szczepanik (51), 4:0 Emche (81).
ŚWIT: Matłoka - Kosacki, Bil, Mach, Wyganowski - Krawiec (82 Kołat), Wojdak (78 Zieliński), O. Szczepanik, G. Szczepanik (69 Emche), Peda (58 Nwaogu) - Nagórski
Mecz rozgrywany na stadionie przy ul. Pomarańczowej na osiedlu Bukowym rozpoczął się bardzo pomyślnie dla Świtu, gdyż już w 4 minucie w polu karnym rywali sfaulowany został Krawiec, a jedenastkę pewnie wykorzystał Nagórski.
Szczęśliwy strzelec już w 15 minucie po raz drugi trafił do siatki Wierzycy. Do przerwy Świt przeważał, ale goście także przeprowadzili kilka ciekawych akcji oskrzydlających, zakończonych groźnymi wrzutkami.
Wkrótce po zmianie stron O. Szczepanik strzelił trzecią bramkę dla Świtu, a w 54 minucie za brutalny faul czerwoną kartkę otrzymał obrońca Wierzycy Stawikowski i od tego momentu podopieczni Wojciecha Polakowskiego dominowali już na boisku niepodzielnie, seryjnie wypracowując sobie dogodne pozycje strzeleckie.
Po dwa razy bliscy strzelenia gola byli Nagórski i Nwaogu, Kosacki trafił w słupek, a Emche nie wykorzystał świetnej okazji, ale zrehabilitował się w końcówce, strzelając czwartą bramkę.
W Świcie udanie zadebiutował 20-letni stoper Mach, powracający z wypożyczenia w Sparcie Węgorzyno.
Radunia Stężyca - Pogoń II Szczecin 6:0 (3:0); 1:0 Iwanowski (4), 2:0 Iwanowski (14), 3:0 Iwanowski (30), 4:0 Stępień (66), 5:0 Żylski (68), 6:0 Formela (82).
Doświadczony zespół ze Stężycy, z zawodnikami z ekstraklasową przeszłością, mający aspiracje awansu do II ligi, wysoko pokonał rezerwy portowców, nie dając młodym podopiecznym trenera Pawła Crettiego żadnych szans.
Pogoń II szybko straciła bramkę i nie minęło pół godziny, gdy padły kolejne dwa gole dla Radunii. Klasycznym hat-trickiem popisał się Iwanowski, a wszystkie trafienia uzyskał po stałych fragmentach gry.
Portowcy nie załamali się jednak i przejęli inicjatywę, dążąc do poprawy wyniku i wyraźnie dominując (groźnie strzelali m.in. Benedyczak i Żurawski) aż do 66 minuty, kiedy to czwarta stracona bramka definitywnie podcięła im skrzydła. Efektem był szybko stracony piąty gol i szósta bramka w końcówce na dobicie... ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser