Eliminacje piłkarskich mistrzostw Europy. Austria – Polska 0:1 (0:0) 0:1 Piątek (68).
Austria: Lindner - Lainer, Dragović, Hinteregger, Wöber - Lazaro (81, Janko), Baumgartlinger, Grillitsch (84, Onisiwo), Sabitzer, Alaba - Arnautović.
Polska: Szczęsny - Kędziora, Glik, Bednarek, Bereszyński - Grosicki (90, Pazdan), Klich, Krychowiak, Milik (46, Frankowski), Zieliński (59, Piątek) - Lewandowski.
Żółte kartki: Dragović, Alaba - Bereszyński.
Sędziował: Anastássios Sidirópoulos (Grecja).
Widzów: 40 400.
Od zwycięstwa nad teoretycznie najgroźniejszym rywalem w grupie i to na jego boisku rozpoczęli eliminacje do piłkarskich mistrzostw Europy polscy piłkarze. Pokonali w Wiedniu reprezentację Austrii po meczu dramatycznym, mającym różne momenty, od bardzo słabych do tych na europejskim poziomie i tym samym wypracowali sobie znakomitą pozycję wyjściową przed następnymi spotkaniami.
Trener Brzęczek nie umiał optymalnie zestawić wyjściowej jedenastki, czego efekt widzieliśmy w pierwszej połowie. Źle ocenił potencjał poszczególnych piłkarzy, ich ewentualną przydatność w drużynie. Postawił na Milika kosztem trzeciego środkowego pomocnika i na Zielińskiego na skrzydle kosztem klasycznego skrzydłowego.
Od początku było wiadomo, że przede wszystkim umiejętne zarządzanie drużyną, składającą się w większości z piłkarzy znajdujących się w bardzo dobrej formie, będzie kluczem do sukcesu, a pierwsza połowa wskazywała na to, że szkoleniowiec w kilku kwestiach pomylił się.
Gra przed przerwą wyglądała bardzo słabo, trudno było zorientować się, jaki jest plan naszej drużyny na ten mecz. Zespół sprawiał wrażenie, jakby chciał mecz przetrwać, a nie go rozegrać w dobry sposób i osiągnąć korzystny wynik.
Sytuacja uległa zdecydowanej poprawie po przerwie, kiedy szkoleniowiec dokonał dwóch zmian. Od pierwszej minuty drugiej połowie na boisku pojawił się Frankowski. Spowodowało to, że mieliśmy w drużynie dwóch klasycznych skrzydłowych: Grosickiego i właśnie Frankowskiego.
Szczególnie zaimponował wychowanek Pogoni Szczecin, na którego powstrzymanie rywale nie umieli znaleźć recepty. Grosicki z łatwością rozrywał defensywę miejscowych, miał swoje sytuacje strzeleckie, dawał impuls do ataku, pozytywną energię.
Gra Frankowskiego też przyniosła wiele korzyści, Polska stała się drużyną lepszą, atakującą odważniej, zagrażającą przeciwnikowi. Z minuty na minutę uwidaczniała się większa jakość poszczególnych piłkarzy, wyższość Polaków nad Austriakami. Wprowadzenie na boisko Piątka wzmocniło siłę ofensywną, napastnik Milanu jeszcze raz potwierdził, że znajduje się w znakomitej formie i zdobył jedynego gola w meczu.
Polski zespół wzbogacił się o trzy punkty, ale w końcówce miał sporo szczęścia, rywal w ostatnich minutach miał trzy doskonałe okazje do zmiany wyniku, nasza defensywa pozwalała na zbyt wiele. Na pewno takie mecze budują drużynę, wzmacniają jej siłę.
Należy mieć nadzieję, że z czasem zespół nabierać będzie coraz większej pewności, od czasów Adama Nawałki nie został zmieniony diametralnie, ale nieco tylko zmodyfikowany. Trener Brzęczek nie dokonał rewolucji kadrowej i zaufał piłkarzom znajdującym się w wysokiej formie nie szukając na siłę nowych rozwiązań. (par)