Trener Czesław Michniewicz przed rozpoczęciem sezonu miał w swojej drużynie do dyspozycji siedmiu skrzydłowych. Wydawało się, że jest to najlepiej obsadzona pozycja w drużynie. Na tyle dobrze, by do defensywy przesunąć Adama Frączczaka i oddać za darmo do Wisły Płock Dominika Kuna.
Z piątki piłkarzy poruszających się przy linii bocznej boiska żaden nie spełnia oczekiwań. Mecz z Jagiellonią okazał się dla nich klęską. Trener na lewej stronie ustawił nominalnego rozgrywającego Takafumi Akahoshiego, a po prawej występującego dotąd z powodzeniem na prawej obronie Adama Frączczaka.
Żaden z nominalnych skrzydłowych nie zagrał od pierwszej minuty. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy. Najbardziej doświadczeni gracze: Patryk Małecki i Takuya Murayama nie podnieśli się nawet z ławki rezerwowych.
Koncepcyjny plan sprzed inauguracji sezonu polegający na promocji Frączczaka na prawej obronie i przygotowaniu Sebastiana Rudola do gry na pozycji defensywnego pomocnika runął, bo pięciu skrzydłowych będących do dyspozycji nie spełniało dotąd oczekiwań. ©℗ (p)
Cały artykuł w czwartkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.