44-letni Grzegorz Niciński przez trzy lata swojej kariery piłkarskiej występował w Pogoni Szczecin. Zdołał ze szczecińskim zespołem spaść z ekstraklasy, a następnie do nie powrócić w glorii najskuteczniejszego strzelca w drużynie.
Będąc w Pogoni spotkał Macieja Stolarczyka - obecnie dyrektora sportowego Pogoni, który w tamtym czasie leczył akurat kontuzję. Kilka sezonów spotkał w Krakowie Kazimierza Moskala - obecnie szkoleniowca portowców.
W sobotę może się zdarzyć, że starzy kumple z Wisły, a w przypadku Stolarczyka z Pogoni mogą pozbawić kolegę pracy. Atmosfera w Arce, której Niciński jest wychowankiem, którą wprowadził do ekstraklasy, z którą wywalczył finał pucharu Polski, jest bardzo gęsta. W przypadku porażki trener Arki Gdynia zapewne pożegna się z posadą.
- Nie urodziłem się wczoraj. Wiem, że może to być mój ostatni mecz i na tym chciałbym zakończyć ten temat. – przyznał Grzegorz Niciński.
W Szczecinie debiutował w ekstraklasie
Jeżeli Pogoń pokona Arkę, a Niciński faktycznie straci pracę, to oznaczać to będzie, że pożegna się ze swoją pierwszą pracą szkoleniowca drużyny z ekstraklasy po meczu na stadionie, na którym w ekstraklasie debiutował, jako piłkarz.
Było to 22 lata temu podczas legendarnego spotkania Pogoni z Lechem zakończonego wygraną portowców 3:2, a jedną z bramek zdobył ... Stolarczyk w końcówce meczu.
Na wiosnę Arka zdobyła tylko cztery punkty – jej dorobek to zwycięstwo, remis oraz pięć porażek. Beniaminek ekstraklasy przegrał cztery kolejne mecze – trzy w lidze oraz jedno w Pucharze Polski i w sumie stracił w nich 15 bramek.
W ostatnim spotkaniu żółto-niebiescy ulegli u siebie 2:4 występującym w pierwszej lidze Wigrom Suwałki. Była to rewanżowa półfinałowa konfrontacja Pucharu Polski – dzięki wygranej 3:0 w pierwszym meczu gdynianie awansowali jednak do finału.
- Spotkanie z Wigrami nam nie wyszło, jednak cel osiągnęliśmy, bo zagramy w finale. Wszyscy w tym meczu zawiedliśmy. Ja też i nie uchylam się od odpowiedzialności. Potrafimy i musimy grać lepiej, bo takie błędy nie przejdą w kolejnych potyczkach. Będą korekty w składzie na mecz z Pogonią - stwierdził Niciński.
Powrót po latach
Dla Nicińskiego to pierwsza wizyta na szczecińskim stadionie w roli szkoleniowca. Trzy ostatnie mecze pomiędzy tymi drużynami wygrała Pogoń.
Co ciekawe, szczecinianie po raz ostatni stracili gola w konfrontacji z Arką na najwyższym poziomie gry aż 40 lat temu. Wygrali wtedy 3:1 (2:0) po dwóch bramkach Leszka Wolskiego i jednej Zenona Kasztelana, natomiast ostatnim strzelcem gola dla Arki w ekstraklasie na boisku w Szczecinie był Janusz Kupcewicz, który pokonał Marka Szczecha. Później portowcy podejmowali Arkę w meczach ekstraklasy jeszcze cztery razy i za każdym razem zachowywali czyste konto.
W sobotnim meczu do bramki Arki zapewne wróci Konrad Jałocha, nie można także wykluczyć innych zmian, głównie w dziurawej defensywie gdyńskiego rywala. Pod znakiem zapytania stoi występ najlepszych strzelców Arki, zdobywców siedmiu goli napastnika Rafała Siemaszki i prawego pomocnika Marcusa Viniciusa. W konfrontacji z Wigrami obaj nabawili się kontuzji.
- Trener Niciński nie dostał od nas żadnego ultimatum. Nie ulega natomiast wątpliwości, że nasz szkoleniowiec, jak sam zresztą mówił, siedzi na beczce z prochem. Lont jest podłączony, a iskra poszła. - powiedział prezes Arki Wojciech Pertkiewicz. (par)