Eliminacje piłkarskich mistrzostw świata. Kazachstan – Polska 2:2 (0:2).
Bramki: 0:1 Kapustka (9), 0:2 Lewandowski (35, karny), 1:2 Chiżniczenko (51), 2:2 Chiżniczenko (58).
Żółte kartki: Małyj, Bajżanow, Chiżniczenko, Kuat, Isłamchan (Kazachstan), oraz Lewandowski, Zieliński, Piszczek, Glik (Polska).
Sędziował: Serdar Gozobuyuk (Holandia).
Kazachstan: Pokatiłow - Biejsiebiekow, Achmietow (61, Abdulin), Małyj, Kislicyn, Szomko - Kuat, Bajżanow (69, Nurgalijew), Isłamchan (79, Tagybiergien), Mużykow - Chiżniczenko.
Polska: Fabiański - Piszczek, Glik, Salamon, Rybus - Błaszczykowski, Krychowiak, Zieliński, Milik, Kapustka (83, Linetty) - Lewandowski.
Od straty dwóch punktów rozpoczęli eliminacje do mistrzostw świata reprezentanci Polski. Nie potrafili pokonać w wyjazdowym pojedynku Kazachstanu, choć do przerwy prowadzili 2:0 i wydawało się, że mecz mają pod całkowita kontrolą.
Tak naprawdę to w piewszej połowie mogli mecz zakończyć, bo jeszcze dwukrotnie Milik obijał poprzeczke i słupek. Za pierwszym razem będąc sam na sam z pustą bramką. Napastnik Napoli ponownie stał się generatorów negatywnych memów, bowiem po przerwie zmarnował jeszcze jedną znakomitą okazję.
O ile przed przerwą niewykorzystane przez niego szanse można było skwitować uśmiechem niezadowolenia, sytuacja na boisku bowiem układala się doskonale, to już w drugiej połowie na pewno tak nie było, mecz potoczył się w drugą, bardzo niekorzystną dla polskiej drużyny stronę.
Transfery zamiast przygotowań
Polscy piłkarze otrzymali surową lekcję pokory. Przedmeczowe zgrupowanie przebiegało pod znakiem transferowej gorączki i efektem tego był przedwczesny wyjazd Grosickiego. Oficjalnie z powodu kontuzji, ale przecież wszyscy wiedzą, jaki mógł być prawdziwy powód rezygnacji z gry tego piłkarza, którego głowa zaprzątnieta była całkiem innymi rzeczami, niż meczem reprezentacji o punkty w eliminacjach do mistrzostw świata.
Polscy piłkarze do przerwy prowadzili 2:0 i ewidentnie poczuli się już zwycięzcami meczu. Jeszcze przed przerwą po strzeleniu drugiego gola pozwolili rywalom na swobodne rozgrywanie akcji we własnym obrębie pola karnego, ale w pierwszym kwadransie drugiej połowy grali praktycznie na stojąco.
Tym razem trenerowi Nawałce zabrakło intuicji. Postanowił pozostawić na ławce rezerwowych świetnie grającego podczas finałowego turnieju mistrzostw Europy Jędrzejczyka, a w jego miejsce desygnował Rybusa.
Rybus gorszy od Jędrzejczyka
Lewy obrońca Olympique Lyon brał udział w najładniejszej akcji w wykonaniu polskiej drużyny, po której Milik zamiast do pustej bramki trafił w poprzeczkę, ale po zmianie stron był całkowiecie zagubiony w działaniach defensywnych. Ponosi winę za utratę obu goli, a kilka razy po jego stronie dochodziło jeszcze do innych groźnych sytuacji.
Oba gole dla Kazachstanu zdobył Chiżniczenko, który grał trzy sezony temu w Koronie Kielce i w 26 meczach zdobył na boiskach polskiej ekstraklasy zaledwie jednego gola. Wbił go akurat drużynie Pogoni Szczecin, ale to najlepiej pokazuje, z jakiej klasy rywalem polski zespół stracił punkty. Nie potrafił pokonać reprezentacji, której piłkarz w polskiej ekstraklasie nie sprawdził się w jednej ze słabszych drużyn.
Wiara i entuzjazm po mistrzostwach Europy był tak duży, wyobraźnia po kilku spektakularnych transferach tak rozbudzona, że trudno było oczekiwać tak niespodziewanego finału inauguracyjnego spotkania do mistrzostw świata.
Murawa nie pomogła
Na pewno duży wpływ na poczynania Polaków miała też sztuczna murawa, która powodowała, że piłka doznawała niespodziewanych poślizgów, trudno było ją kontrolować i przeprowadzać składne akcje.
Zabrakło kilku kluczowych graczy, a zmiennicy okazali się dużo gorsi. O ile na pewno nie zawiódl Kapustka, to Rybus z Salamonem już na pewno tak. Po raz kolejny nie zachwycił Zieliński, a Krychowiak nie był tym piłkarzem, który imponował podczas Euro. Niewidoczny, niepewny, niemrawo poruszający się na boisku nie stanowił tak silnego ogniwa, do czego nas wcześniej przyzwyczaił.
W drugim meczu naszej grupy Dania wygrała z Armenią 1:0. ©℗ Wojciech Parada