W drugiej kolejce piłkarskiej III ligi zespoły ze szczecińsko-polickiej aglomeracji zanotowały na swych kontach: zwycięstwo, remis i porażkę. Koszalińskie drużyny solidarnie zremisowały, a Kotwica poległa w Kaliszu.
ŚWIT Skolwin - SOKÓŁ Kleczew 4:0 (1:0); 1:0 Nagórski (22 karny), 2:0 Krawiec (53), 3:0 Brzeziański (61), 4:0 Brzeski (90).
Świt odniósł swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie, nie stracił jeszcze żadnej bramki i zasłużenie zasiadł na fotelu wicelidera. Pierwsza połowa meczu była wyrównana, a jedyną bramkę zdobył z rzutu karnego Nagórski i dodajmy, że właśnie on po udanym kontrataku wywalczył tę jedenastkę.
- Źle mentalnie podeszliśmy do tego spotkania, tempo było wolne i mało podbramkowych sytuacji z obu stron - powiedział trener Świtu Andrzej Tychowski. - Na szczęście szybko zdobyta bramka z rzutu karnego uspokoiła przebieg pojedynku. Po przerwie zagraliśmy już zdecydowanie odważniej i ambitniej, podeszliśmy wyżej pod przeciwnika, wywierając na niego ciągłą presję i to przełożyło się na gorące sytuacje podbramkowe, a efektem jest wysoki rezultat.
UNIA Janikowo - CHEMIK Police 1:1 (1:1); 1:0 Kędziora (21), 1:1 Ława (44 karny).
Po inauguracyjnej porażce ze Świtem, Chemik uzyskał cenny wyjazdowy remis z Unią, która w pierwszej kolejce na wyjeździe pewnie zainkasowała komplet punktów. W sobotę chemicy zremisowali i jest to ich pierwsza punktowa zdobycz po powrocie do III ligi.
Pierwszego gola zdobyli gospodarze już w 21 minucie, ale tuż przed przerwą, po faulu na Szymonie Kapeluszu, rzut karny pewnie wykorzystał rutynowany Bartosz Ława i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
- Po meczu odczuwam niedosyt, bo mieliśmy więcej sytuacji niż janikowianie i posiadaliśmy przewagę, ale uczciwie muszę przyznać, że Unia też przeprowadziła kilka groźnych akcji - powiedział trener Chemika Łukasz Borger. - Szczególnie pierwsza połowa toczyła się pod nasze dyktando, ale niestety, straciliśmy gola po grubym błędzie i nieporozumieniu bramkarza z obrońcami. Mimo wspomnianego pewnego niedosytu, szanujemy jednak pierwszy punkt zdobyty w III lidze.
MIESZKO Gniezno - POGOŃ II Szczecin 4:0 (4:0); 1:0 Golak (13), 2:0 Biegański (25), 3:0 Bzdęga (34 karny), 4:0 Bzdęga (39 karny).
Rezerwy portowców szybko straciły pierwszą bramkę, a nie minęło jeszcze pół godziny gry, gdy padł kolejny gol, dla mających awansowe aspiracje gospodarzy. W końcówce pierwszej połowy, po dwóch rzutach karnych, Mieszko jeszcze powiększył przewagę.
Po zmianie stron pojedynek miał już inne oblicze, a do głosu doszli szczecinianie, zaś najwięcej zagrożenia pod gnieźnieńską bramką stwarzali: Marcel Wędrychowski, Adrian Benedyczak, Kacper Kozłowski, Błażej Starzycki i Michał Graczyk.
Zdaniem przedstawicieli szczecińskiej drużyny, paradoksalnie wynik nie oddaje tego co się działo na boisku, bo Pogoń II zwłaszcza po przerwie rozegrała dobre spotkanie, a o wysokiej wygranej Mieszka zadecydowało głównie doświadczenie i boiskowe cwaniactwo, a tych właśnie cech najbardziej brakowało szczecinianom. ©℗ (mij)
Fot. Ariel Szydłowski