26-letni Tomasz Hołota może w nowym sezonie wzmocnić drużynę Pogoni Szczecin. Tak wynika z informacji podanych przez piłkarski portal Weszlo.com. Hołota jest defensywnym pomocnikiem i miałby zastąpić w drużynie odchodzącego do Lechii Gdańsk Mateusza Matrasa.
Jeżeli transfer doszedłby do skutku, to oznaczałoby, że klub nie wiąże dużych planów ze sprowadzonym zimą tego roku 22-letnim Mate Cincadze. Gruzin nie dostaje w ostatnim czasie szans na grę w ekstraklasie, a pozostawienie w drużynie Murawskiego i szukanie kolejnego defensywnego piłkarza środkowej formacji może sugerować, że Cincadze nie jest poważną kandydaturą na zajęcie miejsca w wyjściowym składzie w przyszłym sezonie.
Hołota jest piłkarzem solidnym, ale gry kreatywnej absolutnie od niego oczekiwać nie należy. W wieku 17 lat debiutował w I lidze w barwach GKS Katowice i występował w tym klubie przez cztery sezony. Później trafił do Polonii Warszawa, tej bardzo silnej tworzonej przez Józefa Wojciechowskiego, a następnie przez trzy sezony był podstawowym zawodnikiem Śląska Wrocław.
Ostatni sezon spędził w Arminii Bielefeld, gdzie nie zdołał przebić się do wyjściowego składu. Przegrał rywalizację w klubie II Bundesligi, a wcześniej wygrywał ją w dwóch topowych klubach polskiej ekstraklasy. Hołota w ubiegłym roku podpisał dwuletnią umowę, ale klub zgodził się rozwiązać z piłkarzem umowę.
W roku 2013 prezentował się w drużynie Śląska na tyle dobrze, że otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na towarzyskie mecze ze Słowacją i Irlandią. W kadrze trenera Nawałki nie zdołał jednak zadebiutować. Niespełna trzy lata temu był to zatem piłkarz wartościowy i czołowy w kraju na pozycji defensywnego pomocnika.
Powołanie do reprezentacji Polski zawsze jest dużą dla piłkarza nobilitacją, jednak trzeba wiedzieć, że na tamte mecze powołania otrzymali też tacy piłkarze, jak: Marcin Kowalczyk. Tomasz Brzyski, Rafał Kosznik, Adam Marciniak, Piotr Ćwielong i Dawid Nowak i żaden z nich raczej nie byłby z euforią witany dziś w szczecińskim klubie.
Hołota w tegorocznych meczach Arminii zagrał raptem dwa razy i spędził na boisku łącznie 14 minut. Na koncie ma jedynie mecze w drugiej drużynie II-ligowca z Niemiec, który rozpaczliwie broni się przed spadkiem. Może się zatem okazać, że po okresie przygotowawczym wróci do formy sprzed trzech lat, a może się też okazać, że powtórzy się syndrom Ciftciego.
Dziś Tomasza Hołotę kojarzymy z solidnych występów w Śląsku i powołania do reprezentacji, ale było to dwa, lub trzy lata temu. W ostatnich miesiącach był to gracz głębokich rezerw klubu z II Bundesligi, który na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu znajduje się jedną pozycję nad strefą spadkową z takim samym dorobkiem, jak klub bezpośrednio ją wyprzedzający i jest poważnie zagrożony spadkiem do trzeciej ligi niemieckiej. (par)