Rozmowa z Mariuszem Jurasikiem – grającym trenerem Sandra SPA Pogoń Szczecin
Grający w superlidze piłkarze ręczni Sandra SPA Pogoń Szczecin jako jedni z pierwszych rozpoczną drugą, czyli tegoroczną część sezonu, gdyż już w środę o godz.18 w hali „staruszce” przy ul. Twardowskiego zmierzą się z opolską Gwardią w zaległym meczu z 2016 roku. Z tej okazji o rozmowę poprosiliśmy grającego trenera naszych szczypiornistów, Mariusza Jurasika, byłego reprezentanta Polski, olimpijczyka oraz srebrnego i brązowego medalistę mistrzostw świata. Chociaż utytułowany szkoleniowiec prowadzi zespół od niedawna, zdołał już dobrze poznać drużynę, a pomógł w tym kończący się właśnie okres przygotowawczy do rozgrywek.
– W jakich nastrojach przystąpicie do środowego pojedynku z gwardzistami?
– W dobrych i bojowych, bo zawodnicy aż palą się do gry, odczuwając przysłowiowy głód piłki. Nic w tym dziwnego, bo ponad miesiąc ciężko trenowaliśmy, a w tym czasie rozegraliśmy jedynie trzy gry kontrolne w ramach II Bałtyckiego Turnieju o Puchar Starosty Powiatu Gryfickiego. Zawody były wyrównane, a przystępując do ostatniego meczu, walczyliśmy o pierwsze miejsce w turnieju. Ostatecznie ulegliśmy Wybrzeżu Gdańsk 26:32 i skończyliśmy rywalizację na czwartej pozycji. Wcześniej pokonaliśmy późniejszego triumfatora imprezy Chrobrego Głogów 31:27 i przegraliśmy z Zagłębiem Lubin 29:31.
– Jak wyglądały przygotowania do tegorocznych rozgrywek?
– Oprócz turnieju, o którym wspomniałem przed chwilą, byliśmy też na tygodniowym przedsezonowym zgrupowaniu w Gryficach, a ponadto intensywnie ćwiczyliśmy na szczecińskich obiektach. Treningi były bardzo urozmaicone, a oprócz niezwykle intensywnych zajęć, były też i takie o luźniejszym charakterze. Najpierw pracowaliśmy nad siłą i wytrzymałością, a później koncentrowaliśmy się nad dynamiką i szybkością. Ciężka praca była niezbędna, by odbudować zespół i przygotować zawodników na bardzo ciężką rundę, a dla nas szczególnie intensywną, bo oprócz spotkań wynikających z terminarza, Pogoń będzie musiała jeszcze dodatkowo rozegrać dwa mecze zaległe. Będą więc okresy, w których grać będziemy dwa razy w tygodniu.
– Czy w trakcie przygotowań miał pan do dyspozycji wszystkich zawodników w pełni zdrowych?
– Piłka ręczna to twardy, by nie rzec brutalny sport, a konsekwencją tego są kontuzje. Nasz klub nie jest w tej kwestii wyjątkiem. W konsekwencji nie mogłem więc liczyć na kontuzjowanych Wojciecha Zydronia i Dawida Krysiaka, którzy są już na szczęście po zabiegach operacyjnych. Poza wspomnianą dwójką skrzydłowych w meczach w Gryficach nie brał udziału jeszcze Arkadiusz Bosy, lecz trenował już z drużyną. w pierwszym ligowym meczu z Gwardią raczej nie wystąpi, ale myślę, że zagra już niedługo. Myślę, że kadrowe braki może nieco złagodzić pozyskanie króla strzelców II ligi, Jakuba Radosza z Gwardii Koszalin, z którą pod koniec ubiegłego roku rywalizowaliśmy w Pucharze Polski i zwróciliśmy uwagę na najlepszego snajpera rywali. Dodam, że w turnieju w Gryficach Radosz okazał się naszym najlepszym strzelcem, zdobywając 9 goli.
– Obecnie mając w dorobku zaledwie dwa zwycięstwa, w swojej grupie zajmujecie przedostatnie miejsce, a w tak zwanej tabeli łącznej także zajmujecie drugą od końca pozycję. Jakie macie plany na dalszą część sezonu?
– Chcemy wspinać się jak najwyżej w tabeli, by w grupie zająć co najmniej czwartą lokatę, co da prawo gry w ćwierćfinałach mistrzostw Polski. Aby osiągnąć ten cel, w każdym meczu będziemy musieli walczyć o zwycięstwo. Jeśli nie uda nam się zrealizować zamierzeń, to już w kwietniu skończy się dla nas sezon, a szkoda byłoby tak szybko rozpoczynać wakacje.
– Jak ocenia pan trochę niecodzienny system rozgrywek z podziałem na grupy „Pomarańczową” i „Granatową”, który obowiązuje w naszej, obecnie zawodowej superlidze po raz pierwszy, a w Polsce w żadnej z gier zespołowych nie ma podobnego…?
– W tym sezonie jest bardzo dużo niedoróbek organizacyjnych, ale myślę, że w kolejnym będzie już znacznie lepiej. Zaznaczam, że nowa formuła rozgrywek jest bardzo ciekawa, zarówno dla nas, czyli zawodników i trenerów, jak i dla kibiców. Osobiście mogę powiedzieć, że nowa forma rywalizacji mi się podoba.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser