Superliga piłkarzy ręcznych: SPÓJNIA Gdynia - SANDRA SPA POGOŃ Szczecin 24:18 (13:9)
POGOŃ: Zapora, Teterycz - Zaremba 5, Bosy 4, Krysiak 2, Jedziniak 2, Jońca 2, Krupa 2, Biernacki 1, Fedeńczak, Radosz, Wąsowski
W pojedynku outsiderów obu grup superligi, Pomarańczowej i Granatowej, gospodarze będący beniaminkiem najwyższej klasy rozgrywkowej odnieśli pierwsze zwycięstwo, a szczecinianie są już jedynym zespołem, który w tym sezonie nie zdobył nawet punktu.
Obie drużyna przystąpiły do gry z dużym zaangażowaniem, a wynik długo oscylował wokół remisu, gdyż mecz toczył się według schematu: bramka za bramkę.
W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy gospodarze zwiększyli tempo, atakując w urozmaicony sposób, a do tego świetnie bronił ich bramkarz Zimakowski, więc na przerwę Spójnia schodziła z 4-bramkową przewagą.
Po przerwie nasz zespół zaczął jednak odrabiać straty, a to głównie dzięki skutecznej grze w bramce Zapory i dobrej postawie w ataku Zaremby. Szczecinianie zniwelowali straty do dwóch goli, ale gdynianie skoncentrowali się odzyskując 4-bramkowe prowadzenie.
W tym momencie Pogoni pomógł wzięty czas i znów zrobiły się jedynie dwie bramki różnicy, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby Krysiak wykorzystał rzut karny.
Kluczowym momentem pojedynku było 2-minutowe wykluczenie Biernackiego, po którym Spójnia zdobyła 4 bramki pod rząd, zapewniając sobie końcowy sukces, czyli historyczne, bo pierwsze zwycięstwo w superlidze.
- Do 20 minuty prowadziliśmy wyrównaną grę, ale później oddaliśmy rywalom pole, co według mnie było spowodowane głównie tym, że po kontuzji kostki u Gryszki, praktycznie nie mamy pełnowartościowych zmian, gdyż jedynym zmiennikiem był Jońca i gdynianie do przerwy odskoczyli na 4 bramki - powiedział trener Sandry SPA Pogoni Szczecin Piotr Frelek. - Po zmianie stron doszliśmy przeciwników na dwie bramki i jeszcze nie wykorzystaliśmy rzutu z 7 metrów. Nie wykorzystaliśmy też kilku stuprocentowych pozycji rzutowych, dokładając też trochę błędów technicznych, a myślę, że przyczyną tego też mógł być ubytek sił... ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser