Rozmowa z Jakubem Głuszakiem, trenerem siatkarek Chemika Police i laureatem plebiscytu „Kuriera Szczecińskiego” na trenera roku
Niedzielnym zwycięstwem z Budowlanymi Łódź 3:0 siatkarki Chemika zakończyły pierwszą rundę rozgrywek. Na półmetku sezonu zasadniczego mistrzynie Polski z dorobkiem 12 zwycięstw i jednej porażki są drugie. Do lidera ŁKS siatkarki z Polic tracą punkt.
– Po raz pierwszy od czasu powrotu do Ligi Siatkówki Kobiet Chemik na półmetku sezonu zasadniczego nie jest liderem. Jak zatem ocenia pan zakończoną właśnie I rundę?
– Nie jesteśmy liderem, ale przegraliśmy tylko jeden mecz. Cieszę się z takich wyników, tym bardziej że była to dla nas trudna runda, w której rozegraliśmy wiele ciężkich spotkań. W jednych prezentowaliśmy się lepiej, w innych gorzej, ale potrafiliśmy wygrywać. Nie robimy problemu z pozycji w tabeli, bo przed nami kolejne 13 spotkań ligowych.
– Początek roku jest dla Chemika bardzo udany. Drużyna wygrała z najgroźniejszymi krajowymi rywalkami w tym sezonie – ŁKS i Budowlanymi Łódź. Czy obecna dyspozycja jest już satysfakcjonująca?
– Początek roku i dwa wygrane spotkania ligowe pokazują, że trzeba było być bardzo cierpliwym. Wiele osób wieszczyło już koniec sukcesów Chemik, a my nie zwracaliśmy na to uwagi i ciężko pracowaliśmy. Mamy nową drużynę i potrzebowaliśmy czasu, aby wszystko zgrać i wskoczyć na odpowiedni poziom. Zespół od kilku tygodni prezentuje się coraz lepiej. Ma coraz więcej pewności siebie i bardzo byśmy chcieli ten dobry styl utrzymać w dalszej części sezonu.
– W poprzednich sezonach styczeń i luty były dla Chemika najtrudniejszym okresem. Czy w tym roku uda się uniknąć kryzysu w tym okresie?
– W poprzednich sezonach w tym okresie mieliśmy dużo więcej spotkań. W ubiegłym roku w samym tylko styczniu rozegraliśmy 11 spotkań. W tym kalendarz jest dla nas korzystniejszy i rozegramy tylko sześć. To będzie równie ważny moment sezonu. Do spotkań LSK dojdzie Puchar Polski i decydujące mecze Ligi Mistrzyń.
– W Lidze Mistrzyń doznaliście pierwszej porażki z faworytem z Kazania. Nie przekreśla ona waszych szans na wyjście z grupy, ale czy ewentualne cztery zwycięstwa wystarczą do awansu do kolejnej fazy?
– Przed nami dwa ważne mecze z bułgarskim zespołem, które chcemy wygrać. Analizując wyniki innych grup, wydaje się, że wygranie czterech spotkań może zapewnić awans z drugiej pozycji. My jednak ciągle walczymy o wygranie grupy i pokonanie Dinama w Kazaniu.
– W meczu z Kazaniem i ostatnich meczach ligowych coraz lepiej prezentuje się Malwina Smarzek. Dlaczego grała jednak na różnych pozycjach?
– Cieszę się, że Malwina od początku roku prezentuje dobrą dyspozycję, co pokazała w trzech kolejnych meczach. Malwina jest u nas w klubie przyjmującą, a w meczu z ŁKS weszła na pozycję atakującej, bo taka była konieczność. Holston nie mogła zastąpić w tym momencie Zaroślińskiej, gdyż na boisku były już trzy zawodniczki zagraniczne.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI