11 Polaków walczyło w tym roku w eliminacjach turnieju tenisowego Pekao Szczecin Open. Kiedyś odpadali jeden po drugim, nie podejmowali walki. Nawet z zawodnikami, którzy nie prezentowali jakiegoś wybitnego poziomu. Brakowało im pewności siebie, ogrania, odwagi.
Tym razem jest inaczej. Nie podchodzą już do spotkań z zagranicznymi, często mocno rozreklamowanymi zawodnikami pełni kompleksów.
Tak było w przypadku między innymi Adriana Andrzejczuka, czy Macieja Rajskiego. Obaj stawili czoła Filipowi Dawidience – bratankowi słynnego Nikołaja, który na szczecińskich kortach zwyciężał 13 lat temu w turnieju zgodnie określanym, jako najlepszym pod względem poziomu i obsady.
Gry eliminacyjne zawsze mają to do siebie, że poszukuje się graczy, na których można się dłużej zatrzymać. Dawidienko ma 23 lata, ale sukcesów w tenisie nie osiągnął. Z wielkim tenisem łączy go jedynie bliskie pokrewieństwo z wujkiem i to samo nazwisko. Gdyby miał inne, przeszedłby obok turnieju niezauważony. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj w poniedziałkowym wydaniu Kuriera, lub w e - wydaniu.