Andre Begemann z Niemiec w parze z Aleksandrem Burym z Białorusi zagrają w finale tenisowego turnieju deblowego Pekao Szczecin Open ze szwedzkim duetem: Johan Brunstroem i Andreas Siljestroem
Begemann i Bury awans do finału zapewnili sobie bez walki. Hiszpanie: Inigo Cervantes i Albert Montanes nie przystąpili do meczu, ponieważ ten drugi doznał kontuzji podczas ćwierćfinałowego meczu w grze pojedynczej.
Montanes był jedynym zawodnikiem, który w piątek miał jeszcze szanse na zwycięstwo w turnieju singlowym i deblowym. W sobotę w turnieju już go nie zobaczymy.
32-letni Begemann wygrał w swojej karierze deblowej już cztery turnieje – wszystkie w latach 2013 i 2014. To wtedy plasował się najwyżej w rankingu deblistów podczas całej swojej kariery. Był 39 deblistą świata.
Begemann jest świetnie znany szczecińskiej publiczności. Wygrywał już w Szczecinie, ale z innym partnerem – swoim rodakiem Martinem Emmrichem, z których na cztery wygrane turnieje ATP wygrał aż dwa.
Jego partner z Białorusi tak wielu osiągnięć nie zanotował, ale też umiał wygrać w jednym turnieju ATP. Było to w tamtym roku, nigdy jednak nie zdołał wejść do 50 najlepszych deblistów świata.
Begemann i Bury są rewelacją turnieju deblowego. Wygrali dwa mecze, choć w każdym z nich to rywale dostawali więcej szans na wygraną. W pierwszym spotkaniu Begemann i Bury rozprawili się z Dustinem Brownem i Artmeme Sitakiem.
Brown dwa lata temu dokonał w Szczecinie rzeczy niezwykłej. Zwyciężył zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej. W tym roku już po pierwszym meczu w deblu wiedział, że wyczynu tego nie powtórzy.
Begemann i Bury spotkali się następnie z hinduską parą: Purav Raja i Divij Sharan. Pojedynek zakończył się dopiero po tie-breaku. Hindusi okazali się kolejną faworyzowaną parą, która nie zdołała dotrzeć choćby do półfinału. W Szczecinie rozstawieni byli z nr 4.
Raja i Sharan mieli mieć tą przewagę nad konkurentami, że nie są parą przypadkową, dobraną w wyniku ustaleń tuż przed rozpoczęciem turnieju. Tak często się dzieje, ale Hindusi grają ze sobą przez wiele lat. Trzy lata temu wygrali swój jedyny turniej ATP w karierze. Zwyciężyli w Bogocie.
Do finału nie awansowała najbardziej utytułowana para: Mariusz Fyrstenberg i Collin Fleming. Polsko-brytyjski duet przegrał po zaciętym meczu ze Szwedami 6:2, 1:6, 7-10.
36-letni Polak wygrał w swojej karierze aż 18 turniejów. Jego przygoda ze światowym tenisem na najwyższym poziomie rozpoczęła się właśnie od challengera w Szczecinie. To tu wygrał w grze deblowej po raz pierwszy w poważnym turnieju. Grał wtedy w parze z Marcinem Matkowskim.
Obaj przez wiele lat tworzyli naszą eksportową parę, występowali w turniejach Wielkiego Szlema, turniejach Masters, Igrzyskach Olimpijskich. Nigdy nie wygrali żadnego z tych prestiżowych turniejów, ale nigdy też nie zaliczali ich na zasadzie tylko samego udziału.
Partner Fyrstenberga też jest uznanym deblistą. W swojej karierze wygrał 8 turniejów. Fyrstenberg i Fleming mają zatem łącznie wygranych aż 26 turniejów, ale nie wystarczyło to do wygrania półfinału.
Wiele deblowych sukcesów ma na swoim koncie Johan Brunstroem. W swojej karierze grał w 18 finałach turniejów ATP, z których wygrał 5. Drugi Szwed jest w tym gronie tenisistą najmniej utytułowanym, zagrał w dwóch finałach i żadneg nie zakończył zwycięstwem.
Bez względu na to, która para zakończy turniej zwycięstwem, to nie będzie można powiedzieć, że dokonali tego tenisiści przypadkowi. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser