Kilka tysięcy mieszkańców Szczecina – Polaków, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Niemców oraz innych narodowości (w tym spora grupa zagranicznych studentów Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego) pojawiło się w niedzielny (27.02) wieczór na placu Solidarności w geście solidarności z Ukrainą.
Uczestników tej pokojowej manifestacji było tak dużo, że od strony naszej redakcji oraz Bramy Królewskiej z trudem się wszyscy pomieścili. Po wiecu, w trakcie którego wystąpiła m.in. grupa Bloco Pomerania, wszyscy przemaszerowani w stronę Urzędu Miasta.
Marszałek województwa zachodniopomorskiego, Olgierd Geblewicz, zapewnił Ukraińców, że mieszkańcy Pomorza Zachodniego będą ich wspierać do końca wojny z Rosją.
- Jeżeli boicie się o swoje żony, dzieci, matki i seniorów, możecie je wysłać do Szczecina. My zaopiekujemy się nimi tak samo, jak opiekujemy się własnymi rodzinami - mówił marszałek.
W trakcie wystąpień kolejnych osób do mikrofonu dobiegła jedna z Ukrainek, by obwieścić:
- Przed chwilą podszedł do mnie pan, do którego dzwonił syn z Ukrainy. I powiedział mu, że Charków został odbity przez naszych chłopaków! - ta wiadomość wywołała ogromny entuzjazm zgromadzonych na placu Solidarności.
Na manifestacji byli obecni m.in. prezydent Szczecina - Piotr Krzystek, burmistrz Polic - Władysław Diakun, europoseł Bartosz Arłukowicz i Jan Syrnyk ze Związku Ukraińców w Polsce, jak też burmistrzynie niemieckich miejscowości - Pasewalku i Penkun oraz przedstawiciele szczecińskich uczelni.
(MON)