Niemcy zdecydowali się przywrócić mały ruch transgraniczny z Polską. Nasi zachodni sąsiedzi mogą wjechać do Polski na pobyt do 24 godzin i po powrocie do swojego kraju nie przedstawiać negatywnego testu na koronawirusa ani odbywać dwutygodniowej kwarantanny. To dobra wiadomość dla branży usługowej z przygranicznego regionu, ale także nadzieja na lepsze jutro dla przedsiębiorców turystycznych.
Co z ruchem w przeciwną stronę? Po ogłoszeniu nowych przepisów pracownicy transgraniczni, którzy codziennie przekraczają granicę na wyspie Uznam, powiedzieli, że w stosunku do Polaków nic się nie zmieniło.
– Wygląda na to, że tak samo jak przed rokiem Niemcy będą mogli do nas przyjeżdżać i z czasem kolejne branże będą oczywiście na tym korzystać, ale już w przypadku wjazdu Polaków do Niemiec przynajmniej Meklemburgia będzie dążyć do tego, żeby czekać z luzowaniem obostrzeń w ruchu transgranicznym do ostatniej chwili – mówi Ewelina Iwańczyk, która prowadzi działalność gastronomiczną w Ahlbecku, niedaleko Świnoujścia.
Paweł Sujka, zastępca prezydenta Świnoujścia, ocenia wprowadzone zmiany jako prognostyk zmian na lepsze i krok ku temu, żeby gospodarka turystyczna regionu odżyła. W mieście mało kto ma wątpliwości, że dalszy brak zachodnich gości to olbrzymie straty dla wyspiarskich usług, gastronomii i hoteli. Te ostatnie po sezonie letnim są praktycznie uzależnione od turystów z Niemiec.
– Przywrócenie tzw. małego ruchu transgranicznego to dobry początek. Zobaczymy, jak na rozporządzenie kanclerz Niemiec zareagują władze Meklemburgii Pomorza-Przedniego, ale zakładamy, że będą musiały dostosować się do tych wytycznych. Cały czas jestem w kontakcie z przedstawicielami niemieckiej strony. Czekamy. Sądzę, że polski rząd szybko zareaguje, dostosuje przepisy do tego, co się dzieje w Niemczech i umożliwi naszym zachodnim sąsiadom swobodniejsze poruszanie się po terytorium Polski. Po obu stronach liczba zakażeń spada. Hotele czekają na możliwość przyjęcia turystów zza zachodniej granicy – mówi P. Sujka. – Ale zarówno mieszkańcy Świnoujścia, jak i turyści odwiedzający nasze miasto liczą, że będą mogli bez przeszkód udać się na niemiecką stronę wyspy Uznam, gdzie korzystają z wielu usług, nawet z tamtejszej poczty. Czekamy jednak na doprecyzowanie wszelkich kwestii przez decydentów, na decyzję landu. Niemniej ten ruch ze strony władz centralnych Niemiec traktujemy jako zapowiedź powrotu do normalności.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku dopiero w sierpniu Meklemburgia zezwoliła na wjazd na swoje terytorium turystom jednodniowym z Polski oraz innych krajów Unii Europejskiej, a w październiku znowu się zamknęła. Obecnie żaden kraj związkowy w Niemczech nie jest tak restrykcyjny.
– Obecnie nie ma po co tam jechać, bo nawet do sklepu obywatel landu musi wejść z negatywnym testem na koronawirusa z ostatnich 24 godzin – mówi Michał Faligowski z biura Hotele i Turystyka, które zajmuje się organizacją pobytu turystom z Niemiec w hotelach naszego Wybrzeża – Meklemburgia ustaliła swój harmonogram wychodzenia z obostrzeń. W przyszłym tygodniu dzieci mają wrócić do żłobków i przedszkoli, a młodzież do szkół. Później mają otworzyć restauracje. Oczywiście tylko z zaznaczeniem: „Jak nic złego w związku z epidemią się nie wydarzy”. Od połowy czerwca będzie możliwy pobyt wakacyjny.
Co z Brandenburgią? Tutaj obostrzenia są znacznie mniejsze niż w Meklemburgii. Należy się spodziewać, że także ruch transgraniczny w szerszym zakresie będzie odbywał się już w maju. ©℗
Bartosz TURLEJSKI