Rodzina Jerzego Waliszewskiego ze Stargardu przygotowania do Bożego Narodzenia zaczyna trzy tygodnie przed świętami. Trzeba przygotować mieszkanie, które musi wyglądać wyjątkowo. Najwięcej czasu pochłania jednak przygotowanie wigilijnych dań. Uszka i pierogi od kilku tygodni już leżą w zamrażarce.
– Te święta nie będą się zbytnio różniły od poprzednich, mimo panującej pandemii – mówi Jerzy Waliszewski, farmaceuta i sekretarz Towarzystwa Przyjaciół Stargardu. – Dla nas najważniejsze jest to, że spędzimy kilka dni z naszymi najbliższymi. Kolację przygotowujemy z żoną. Będziemy gościć córkę i syna z rodzinami. Zamierzamy stronić od telewizji i telefonów, skupimy się na byciu razem. Jesteśmy za sobą bardzo stęsknieni. Będziemy grać w gry planszowe, a z wnukami przedstawimy fragmenty „Betlejem” według Lucjana Rydla. To nasza rodzinna tradycja.
Rodzina Waliszewskich dużą wagę przywiązuje do religijnego wymiaru świąt i tradycji. Strojna choinka, śpiewanie kolęd, świąteczne dania – to tylko niektóre z nich.
– Nasza kolacja wigilijna to spotkanie potraw z różnych regionów naszego kraju – opowiada pan Jerzy. – Na stole pobrzmi nuta śląska, wschodnia ze Stołpiec, mazowiecka i wielkopolska. Ja jestem z Wielkopolski i dlatego sposób przyrządzania karpia będzie akcentował związki z tym właśnie regionem.
Pan Jerzy każdego roku przygotowuje buraki do zakwaszenia i barszcz. Razem z żoną Danutą pieką długo dojrzewający piernik. W rodzinach syna i córki też się wypieka bogato zdobione pierniczki. Na wigilijnym stole pojawią się też m.in. wschodni barszcz z uszkami i pierogi, a także kutia, makiełki mazowieckie i kulebiak.
– Wymowa 12 potraw jakoś do nas nie przemawia, ale na pewno liczba wszystkich dań świątecznych tę cyfrę przekroczy – dodaje stargardzianin. – Kolędy śpiewamy przez całe święta. Najważniejsze dla nas jest to, że Boże Narodzenie spędzimy z naszymi najbliższymi. ©℗
(w)