U dwóch nietoperzy - mroczków późnych, znalezionych jeszcze w czerwcu w na szczecińskim Nowym oraz Starym Mieście - stwierdzono obecność wirusa wścieklizny. Jeden z zakażonych zaatakował kobietę. Musiała być hospitalizowana. Teraz - rozporządzeniem powiatowego lekarza weterynarii - w trzech dzielnicach Szczecina został wyznaczony obszar zagrożony wścieklizną. Tablice ostrzegawcze umieszczono także na wszystkich nitkach wjazdowych do miasta.
Pierwszy z - jak się później okazało - chorych nietoperzy został znaleziony już 15 czerwca br. Na chodniku opodal siedziby prokuratury: u zbiegu ul. Stoisława z Potulicką (Nowe Miasto). Zanim padł, zdołał zaatakować.
- Wolontariuszka podniosła nietoperza z chodnika. Delikatnie i bezpiecznie, czyli bezpośrednio dłonią nie dotykając. Starała się mu pomóc, aby ponownie mógł się wzbić w powietrze. Jednak po krótkim locie znów upadł. Przywiozła go więc do mojego azylu - wspomina Zofia Brzozowska z Fundacji "Ratujmy Ptaki", z siedzibą przy ul. Szafera. - Wyciągałam go z pudełka, trzymając przez gruby polar. Niestety, zdołał się odwrócić i mnie ugryźć: w środkowy palec prawej dłoni.
Ten mroczek późny (Eptesicus serotinus) padł po dwóch dniach. Natomiast 19 czerwca br. już pierwsze badanie, przeprowadzone w szczecińskim Zakładzie Higieny Weterynaryjnej, nie pozostawiało wątpliwości: w tkance mózgowej nietoperza stwierdzono obecność wirusa wścieklizny. Po kilku dniach ten wynik potwierdził Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.
- Od początku wydał mi się podejrzany. Gdy tylko zobaczyłam, z jaką nadwrażliwością reaguje na dotyk... Już wiedziałam, że ma wściekliznę. Dlatego natychmiast po ugryzieniu zgłosiłam się do lekarza. Zostałam hospitalizowana. Przyjęłam serię pięciu zastrzyków szczepiennych, a teraz czekam na ostatni - z surowicą - mówi Zofia Brzozowska.
Natomiast drugi z chorych nietoperzy został znaleziony 24 czerwca br. przy ul. Swarożyca (Stare Miasto). Padł tego samego dnia - tyle że po przewiezieniu do Przecławia. W tym przypadku pierwsze badanie przeprowadzono już 25 czerwca br., a kolejne - w Puławach - po niespełna trzech dniach. Oba jednoznacznie potwierdzały wściekliznę.
- Zgodnie z procedurą, Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał rozporządzenie, w którym określił obszar zagrożony wścieklizną. Obejmuje osiedla: Śródmieście - wzdłuż wschodniej granicy Odry Zachodniej, a także Zachód i Północ. Na obszarze tym mają być umieszczone tablice z ostrzeżeniem: "Uwaga! Wścieklizna - obszar zagrożony" - informuje dr Maciej Prost, Zachodniopomorski Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Szczecinie.
Rozporządzenie PLW zostało wydane 3 bm. Natomiast będzie obowiązywało aż do odwołania.
Wścieklizna jest chorobą groźną dla ludzi i zwierząt, zakaźną, śmiertelną. Zagrożenia więc nie można bagatelizować. Dlatego na wskazanym "obszarze zagrożonym" leży przestrzegać szczególnych zasad ostrożności: zwierzęta domowe powinny być trzymane na uwięzi (psy) lub w zamknięciu (koty).
- W obszarach zagrożonych nakazuje się wyprowadzanie psów na smyczy. Z wyjątkiem miejsc ogrodzonych, jak wybiegi dla psów. To zalecenie obowiązuje mieszkańców i osoby przebywające czasowo na wskazanym terenie, a także właścicieli, użytkowników i zarządców gruntów, służbę leśną, zarządców i dzierżawców obwodów łowieckich na tymże obszarze - zwraca uwagę dr Maciej Prost.
Szczególne środki bezpieczeństwa w związku z potwierdzonymi przypadkami wścieklizny w Szczecinie zostały powzięte nie tylko dla minimalizowania ryzyka rozwleczenia choroby poza obszar zagrożony, ale przede wszystkim w celu ochrony ludzi przed przypadkowym zakażeniem podczas ewentualnego kontaktu z chorymi zwierzętami. Ma też na celu ograniczenie niekontrolowanego przemieszczania się zwierząt i ograniczenie możliwości kontaktu ze zwierzętami wolno żyjącymi.
- Zalecam daleko idącą ostrożność oraz zachowanie zdrowego rozsądku. Naprawdę, nie ma powodu do paniki - komentuje dr Maciej Prost. - Jednak lepiej nie dotykać, a tym bardziej podejmować i przemieszczać żadnych dziko żyjących zwierząt. Żywych czy martwych. Tylko przekazać sprawę profesjonalistom: powiadomić powiatowego lekarza weterynarii, a dla zabezpieczenia miejsca znaleziska - straż miejską.
W Zachodniopomorskiem od lat nie stwierdzono przypadku wścieklizny u psa, lisa, tym bardziej u człowieka. Jedynie u nietoperzy. W Szczecinie ostatnie dwa potwierdzone przypadki tej choroby odnotowano przed czterema laty (u. Grodzka oraz Park Leśny Arkoński), a wcześniejsze - przed pięcioma i... 18 laty. Natomiast ostatni przypadek wścieklizny u człowieka w Polsce zgłoszono w 2002 roku. Był śmiertelny, a dotyczył 28-letniego mężczyzny (woj. podkarpackie): od pierwszych objawów choroby do zgonu upłynęło 18 dni. ©℗
Arleta NALEWAJKO
Fot. Archiwum
Na zdjęciu: Uwaga na wściekliznę! Trzy dzielnice Szczecina: Śródmieście (wzdłuż wschodniej granicy Odry zachodniej) oraz Zachód i Północ, to zgodnie z rozporządzeniem miejscowego Powiatowego Lekarza Weterynarii obszar zagrożony wystąpieniem wścieklizny zwierząt.