Tunele pod szczecińskim zamkiem tylko częściowo pochodzą z okresu ostatniej wojny. Głównie są to jednak średniowieczne korytarze. To efekt podziemnej eksploracji badaczy.
Podczas badań wykorzystywano m.in. georadary, wykonywano odwierty nawet do 30 metrów.
– Przekazaliśmy próbki do laboratorium w Krakowie i okazało się, że cegła i zaprawa pochodzą ze średniowiecza. Obawiamy się, jak zareagują na zmiany wilgotności po otwarciu wejścia. Przez kilkaset lat panowały tam przecież niezmienne warunki – mówiła Barbara Igielska, dyrektor zamku. – Na przełomie lutego i marca przystąpimy do kolejnych niezwłocznych działań.
– Na przestrzeni ostatniego roku przeprowadzane były kompleksowe badania wzgórza. Podczas tych prac odkryliśmy niezidentyfikowane budowle podziemne znajdujące się 16 metrów poniżej poziomu posadzki zamku. Te tunele tworzą spływ dla wód gruntowych z całego wzgórza. Przez to musimy pilnie zainterweniować, co pozwoli zabezpieczyć nam skrzydło północne. W sprawie bezpieczeństwa prowadzimy ciągły monitoring geodezyjny – mówił Karol Krempa, kierownik działu inwestycji i remontów.
Tunele odnalezione pod zamkiem mają około 2 metrów szerokości i wysokości. Pierwsze próby stabilizacji i ich czyszczenia mają nastąpić w marcu tego roku.
Przypomnijmy: 11 maja 2017 roku na terenie jednego z najbardziej charakterystycznych zabytków Szczecina doszło do katastrofy budowlanej. Na szczęście na miejscu nie było wtedy ani pracowników, ani zwiedzających. W ziemię zapadła się kolumna podpierająca sklepienie piwnicy. Za nią runęły podpory na parterze i piętrach. Zrównane z ziemią zostały cztery kondygnacje budynku, a zapadlisko liczyło sobie kilka metrów głębokości. Odgruzowywanie trwało kilka miesięcy, a teren wokół zamku po zdemontowaniu elementów konstrukcyjnych przekazano Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego. Dzięki ekspertyzie, której wyniki przedstawiono we wrześniu 2019 roku, dziś wiemy, że to liczący sobie kilkadziesiąt lat proces niszczenia ziemi pod posadzką północnego skrzydła był powodem zawalenia się części budynku. Na skutek wymywania gruntu pod zamkiem powstała pusta, blisko siedmiometrowa próżnia i to w nią zapadły się kondygnacje.
– Przyczyny zawalenia się północnego skrzydła Zamku Książąt Pomorskich były naturalne – tłumaczył wówczas Olgierd Geblewicz, marszałek województwa, po wynikach ekspertyzy. – Wieloletni proces erozji ziemi bezpośrednio pod filarem, który mógł trwać nie rok, nie dwa, ale dziesiątki lat, mógł być przyczyną katastrofy. ©℗
Karina WALCZAK