- Jestem pejzażystką! - mówiła. Inspiruje ją przestrzeń, zwłaszcza najbliższa, np. widok z jedenastego piętra wieżowca na rozległą dolinę Międzyodrza. Widzi stamtąd upływ czasu, kolory przestrzeni i światło, które ją przenika. „Niezwykle barwna osobowość, znakomita malarka i pedagog, miłośniczka pejzażu, plenerystka" - pisał prof. Kazimierz Rochecki z Torunia.
W 2012 roku Grzegorz Fedorowski pisał o jej malarstwie, że jest „zrobione w całości z NIEJ", z przestrzeni, koloru, czasu, emocji takich, że niekiedy „rama pęka, rozrywa się płótno".
Czy to „zwyczajne pejzaże"?
W Sali pod Piramidą Książnicy Pomorskiej około sześćdziesięciu swoich obrazów, w tym najnowsze pejzaże, prezentuje Wiesława Markiewicz. Mają duże formaty, a rozwieszone w rozległej galerii tworzą labirynt przejść. Można między nimi spacerować, oglądać z bliska, wybierać drogi, odkrywać współbrzmienia i kontrasty. Są tam kompozycje pojedyncze, dyptyki i tryptyki, a także złożona z czterech płócien kwietna opowieść „Wszystko o nasturcji". Dominują krajobrazy, na ogół skrywające szczegóły. Najwyraźniejsze są ptaki,
...