Winiego można przedstawić tak: filozofujący prostak, ponury błazen, nałogowy bluźnierca, Zagłoba, który wynurzył się prosto ze szczecińskiego slumsu. Można także ująć sprawę prościej: to być może najbardziej rubaszny człowiek w naszym kraju. Wydał właśnie album inspirująco zatytułowany „Zmienić się albo zdechnąć próbując". Album, który bez wątpienia zapisze się w historii szczecińskiej kultury, choć nie twierdzę, że złotymi zgłoskami.
Biznes, wywiady, prostytutki
Krótkie wprowadzenie. Winicjusz Bartków to biznesmen związany z branżą hip-hopową. Jest właścicielem firmy odzieżowej Sto Procent, do niedawna z powodzeniem prowadził wytwórnię muzyczną StoProRap. Wydawał w niej m.in. Sobotę, artystę, którego kojarzą nawet ci, którzy nie słuchają hip-hopu – wystąpił bowiem w „Kobietach mafii” Vegi, a Vegę oglądają przecież wszyscy, nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać. Jakiś czas temu Wini sprzedał wytwórnię i teraz udziela się w filmikach dostępnych na YouTube. Najbardziej popularne są jego wywiady, które prowadzi podczas jazdy samochodem, głównie z artystami, ale nie tylko, gościł bowiem także prezydenta Szczecina Piotra Krzystka czy posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa.
To specyficzne debaty, bo Wini nie depcze gardła swojej pieśni, prowokuje rozmówców, szczodrze dzieli się wywrotowymi teoriami na każdy temat. Dobry wgląd w jego stylu daje krążący po sieci fragment rozmowy z raperem o ksywie Kartky, w trakcie której Wini opowiada historię swoich kontaktów z prostytutkami i konsekwencji owych kontaktów. Wiem, że przymiotnik „epicki” jest straszliwie zużyty, ale ta opowieść jest właśnie epicka, z niespodziewanymi zwrotami akcji, wątkami pobocznymi, malowniczymi detalami i niespodziewanymi bohaterami drugiego planu. Do tego zawiera morał. To nie byle pieprzna anegdotka – to parabola z prawdziwego zdarzenia!