Widzisz tylko ich twarze. A oni w tym czasie mogą wszystko. Mogą oglądać na ekranie jakiś film, a mnie jako nauczyciela mieć w górnym prawym rogu ekranu. I zmniejszyć mnie do wielkości znaczka pocztowego. Mogą także wysyłać esemesy do kolegów, a nawet z nimi rozmawiać. Jedni mają kamerę z boku, inni na wprost. Tak naprawdę z zajęć online korzystają tylko ci, którzy rzeczywiście chcą się uczyć. A tych jest w klasie dwóch, trzech. Reszta, używając uczniowskiego języka, je olewa.
Bezkarne ściąganie
Najzabawniejsze, a jednocześnie zaskakujące są sprawdziany. Na początku byłem zdziwiony, że słabsi uczniowie uzyskują w nich świetne wyniki, znacząco lepsze od kolegów, którzy przedtem lepiej się od nich uczyli. Ale potem już mnie to nie zaskakiwało, bo wiem, że kryje się za nimi zwykła ściema. Bardziej nowoczesna forma tradycyjnej ściągi. Słuchawka w uchu, smartfon na kolanach albo nawet obok drugi komputer. Nie ma żadnego sposobu na to, by udowodnić, że oszukują. W dotychczasowym trybie była szansa, że ściągającego się wyłapie. W takim układzie wystawianie ocen jest
...