Rozmowa z Sandrą Niecko, nauczycielką języka francuskiego w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Szczecinie, o jej pasji oraz pracy z młodzieżą
– W jakim wieku zaczęła się pani uczyć języka francuskiego?
– Miałam 4-5 lat. Odkąd sięgam pamięcią, słyszę ten język. Słyszałam go w domu moich dziadków i rodziców. On był i jest wszechobecny w naszej rodzinie. Tata mojej babci i jego brat służyli w Błękitnej Armii Generała Józefa Hallera.
– Kto był pani pierwszym nauczycielem?
– Babcia. Pamiętam nasze codzienne zajęcia. Jako pięcioletnia dziewczynka siedzę z babcią w fotelu i czytamy bajki Jean de La Fontaine’a w tłumaczeniu Ignacego Krasickiego. Słyszę „Spójrz, kruk – un corbeau!” i babcia pokazuje rysunek przedstawiający wspomnianego kruka. Na początku była to nauka pojedynczych słów, które z czasem przerodziły się w proste komunikaty, a po latach w rozbudowane zdania.
Dziś, z perspektywy tych wszystkich lat, uważam, że metoda nauczania babci była niesamowicie skuteczna. Babcia zawsze powtarzała, że język służy do komunikacji, nie możesz się bać go używać. Nie bałam się.
– Czy w języku polskim istnieje dużo słów pochodzenia francuskiego?
– Oczywiście, nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile ich znamy, na przykład dama, makijaż, perfumy i wiele innych, nie wspominając już o takich, które funkcjonują w niezmienionej formie ortograficznej, jak np. savoir-vivre, jury, déjà vu.
– Jakie metody nauczania wykorzystuje pani w pracy z młodzieżą?
– Obecnie w Szczecinie nie ma żadnej szkoły podstawowej, w której nauczany byłby język francuski. Do naszego liceum przychodzą zatem uczniowie bez jego znajomości. Język francuski to nie tylko trudna wymowa i skomplikowana gramatyka. Owszem on taki jest, ale to również ciekawa literatura, piękna muzyka. Jako nauczyciel pracuję nad poprawną wymową. Uczę podstawowych słów, czasowników. Odmieniamy je przez osoby i liczby, powtarzamy. Od początku nauki zachęcam uczniów do mówienia i tworzenia prostych struktur językowych.
– Jakie metody nauki przynoszą największe efekty? Które poleciłaby pani uczniowi?
– Takie, które jemu odpowiadają! To naprawdę bardzo ważne, abyśmy przetestowali różne metody i wybrali te, które sprawdzają się w naszym przypadku. Niektórzy uczniowie lubią przygotowywać papierowe fiszki, inni wybierać losowe hasła w słowniku. Mam uczennice, które nie wyobrażają sobie dnia bez przerobienia kilku ćwiczeń gramatycznych. Mam też i takich uczniów, którzy na sam dźwięk słowa „gramatyka” mają dość. Sposobów jest naprawdę mnóstwo: losowe wybieranie haseł w słowniku, przygotowywanie papierowych fiszek, aplikacje w telefonie, oglądanie filmów z napisami lub z francuskim lektorem, czytanie tekstów w języku francuskim, słuchanie francuskiej muzyki.
– Co w nauce języka francuskiego sprawia pani uczniom największą radość?
– Największą radość obserwuję w przypadku zrozumienia jakiegoś zagadnienia gramatycznego, które wcześniej sprawiało im duży problem. Ten błysk w oku, kiedy uczeń poprawnie użyje zaimków dopełnieniowych (II klasa), trybu łączącego (III klasa) lub niedawno poznanego wyrażenia idiomatycznego.
– A co pani sprawia największą satysfakcję w pracy nauczyciela języka francuskiego?
– Kiedy po wakacjach uczniowie opowiadają, gdzie byli, zawsze znajdzie się ktoś taki, kto akurat był we Francji i opowiada z dumą, że ma za sobą pierwszy bezpośredni kontakt z językiem. Na przykład w sklepie, na lotnisku czy w kawiarni.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Karolina Nawrocka
Fot. archiwum prywatne