W liczącym ponad 400 tysięcy mieszkańców Szczecinie żyją tysiące zwierząt. I nie chodzi tylko o lubiane przez większość z nas psy i koty, ale także o te dzikie, a nawet egzotyczne. Co prawda najwięcej mówi się ostatnio o dzikach, które potrafią zryć trawniki, działki, klomby i ogródki działkowe, ale o wielu gatunkach zwierząt większość z nas nie wie albo wie niewiele.
Najbardziej niepokojące są jednak nie dziki, ale zwierzęta, których w stolicy Pomorza Zachodniego i w tym regionie do niedawna nie było. Już kilka lat temu odnotowaliśmy obecność inwazyjnych żółwi – czerwonolicych i żółtolicych, które wytępiły już praktycznie nasze poczciwe żółwie błotne. Rękę do tej zagłady przyłożyli, niestety, mieszkańcy naszego miasta, którzy kupowali małe „sympatyczne” żółwiki – także za granicą, wkładali je do terrariów, a potem, gdy stawały się coraz większe i były coraz większym problemem, wrzucali je do zbiorników wodnych, jezior (np. Głębokiego), stawów, rozlewisk Odry, a nawet byłego kąpieliska Gontynka. I nieszczęście gotowe, bo te żółwie już się w tych zbiornikach zadomowiły. I nawet jeżeli chcielibyśmy je odłowić, to byłby z tym duży problem, choćby z tego powodu, że zimą zakopują się one w piasku na głębokości ok. 1,5 metra.
Odnotowaliśmy także obecność na naszym terenie szopa pracza, który przybył do nas… samolotem i wylądował na goleniowskim lotnisku. Ukrył się między bagażami, a przemierzył pewnie kilka tysięcy kilometrów. Z szopami problem jest taki, że zabijają nam nasze rodzime gatunki, co powoduje zachwianie przyrodniczej równowagi. Przybyłe ze wschodu jenoty nie są dla naszej przyrody aż tak groźne. Można nawet powiedzieć, że stały się już jej częścią. Przywędrowały ze wschodu całkiem niedawno, zadomowiły się już, ale część z nich poszła dalej i adaptuje się do warunków w Europie. Jenoty żyją w Szczecinie np. w okolicach portowych. I tylko czekać, aż ktoś z nas zaobserwuje w Szczecinie egzotyczną zieloną papugę, która w niektórych rejonach kraju już się pojawiła.
(mos)
Fot. Wikipedia