Rozmowa z p. Danutą Mazurkiewicz, która od lat prenumeruje „Kurier Szczeciński” i jest ciekawa miasta, w którym mieszka
– Od kiedy pani jest w Szczecinie?
– Od urodzenia (uśmiech). No niezupełnie. Urodziłam się w wielkopolskim Wolsztynie. Po wojnie tata przyjechał do Szczecina za pracą, a my za nim.
– Wspomnienia z dzieciństwa?
– Miłe wspomnienia, choć czasy były inne. Było gdzie biegać; po górkach, po baszcie czy zamku. Wtedy te obiekty nie były jeszcze odbudowane. Dzisiejszy Szczecin, który się modernizuje, też mi się podoba, choć niektórzy mieszkańcy narzekają na utrudnienia. Ale to siła wyższa.
– Czy w mieście można się rozerwać?
– Można było. Do czasu pandemii. Razem z dwójką wnucząt jeździliśmy i odwiedzaliśmy ciekawe miejsce, których nie brakuje. Braliśmy też udział w interesujących wydarzeniach. Może to zdziwi niektórych Czytelników, ale w Szczecinie są ciekawe, choć z pozoru niemalownicze miejsca.
– Na przykład?
– Choćby most Brdowski, z którego jest fajny widok na cumujące holowniki oraz na stocznię. Jak go oddali do użytku, to postanowiliśmy się po nim przespacerować na drugi brzeg, gdzie zbieraliśmy… muszelki.
Przed pandemią często też chodziłam z wnukami na Wały Chrobrego. Między innymi do tamtejszego Muzeum Narodowego, które – uważam – ma ciekawsze ekspozycje niż oddział na ul. Staromłyńskiej. Coś się tam działo, były różne akcje. Dzieci mogły np. własnoręcznie wykonać pierniki.
– Gdzie jeszcze warto się wybrać z wnukami?
– Proponuję Muzeum Techniki i Komunikacji. Oczywiście tamtejsze eksponaty bardziej zaciekawią chłopców. Niedługo będziemy mieli Morskie Centrum Nauki, więc przybędzie kolejne ciekawe miejsce dla małych i większych szczecinian, a zwłaszcza turystów.
Moje wnuki z przyjemnością poszły też ze mną po raz pierwszy na kiermasz „Pamiętajcie o ogrodach”.
Chciałabym zobaczyć gotową Fabrykę Wody, która widzę jak rośnie, gdy jadę autobusem. Podobnie, jeśli chodzi o stadion piłkarski.
– Gdzie Pani lubi chodzić na spacery?
Na nasz piękny Cmentarz Centralny. Jeśli chodzi o Wały Chrobrego i Łasztownię, to przed koronawirusem chodziłam tam rzadziej, bo zawsze było zbyt dużo młodzieży. Lubię Park Kasprowicza z koncertową Różanką. Interesujące imprezy bywały też w Teatrze Letnim. Natomiast uważam, że nie tylko tam bilety dla seniorów są zbyt drogie. Sytuacji nie poprawia Karta Seniora, bo na nią zniżki są często symboliczne.
Dodam, że chcąc nie chcąc stałam się kibicką Pogoni, bowiem z mojego balkonu słychać mecze rozgrywane przy Twardowskiego. Jak narasta aplauz, to znaczy, że nasi strzelili gola, a jak cisza, to mecz byle jaki.
– A co panią irytuje w naszym mieście?
– Brud. Gdy idę po ul. Kołłątaja czy Długosza, mijam miejsca, które mnie rażą. Często na ławkach leżą bezdomni i nie chce się usiąść. W wielu miejscach drażnią też rudery.
W innych codziennych sprawach czuję się także bezsilna, gdy np. chodzi o trasę autobusu 68. Dopytywałam w ZDiTM, czy mógłby stawać przy Biedronce na ul. Przyjaciół Żołnierza, ale jak grochem o ścianę.
– Od lat prenumeruje pani papierowy „Kurier Szczeciński”.
– „Kurier” zbieram datami urodzin dzieci. W przypadku córki mam roczniki od jej narodzin do ukończenia 18 lat. Zbieram też gazetę wnukom. Może kiedyś zajrzą do niej, bo przecież lubimy wracać do pewnych rzeczy z przeszłości. A „Kurier” to taka kronika miasta i regionu.
– Gazeta do domu oznacza codzienny kontakt z listonoszem…
– Sympatyczny listonosz, który kiedyś pracował w naszym rejonie, dbał o to, żebym prenumerowała. Jak zbliżał się termin, to dzwonił: „Pani Danusiu, prenumerujemy?”. Jak pan Marek odszedł do innego rejonu, to „Kurier” docierał mniej regularnie.
Gdy wybieram się na działkę, zabieram gazety z tygodnia i przekazuję je sąsiadom. Oni kupują tylko magazyn „Kuriera”, bo codzienne nabywanie dziennika w kiosku jest zbyt kosztowne. W prenumeracie jest taniej.
– Co się podoba, a co nie w „Kurierze”?
– Kurier mi odpowiada. Inaczej bym go nie prenumerowała. Nie podoba mi się natomiast brak oddzielnego dodatku z programem telewizyjnym. Jest on w skróconej formie w gazecie. Często dziennik czytam od dechy do dechy. Rozpoczynam – jak pan myśli? – od nekrologów (śmiech). Potem zapoznaję się z opiniami „Od Czytelników” i w końcu czytam pozostałe informacje. Nie podoba mi się jednak, że nie można opłacić prenumeraty w redakcji.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Rozmawiał Marek KLASA
Fot. Marek KLASA