Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Media bliskie odbiorcy

Data publikacji: 12 listopada 2020 r. 22:05
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2022 r. 16:13
Media bliskie odbiorcy
 

Rozmowa z Pauliną Olechowską, dr hab. w Instytucie Literatury i Nowych Mediów Uniwersytetu Szczecińskiego

– Pierwsze wspomnienia związane ze szczecińskimi mediami?

– Stawiam na 1983 rok, nie potrafię czytać ani pisać. Magazynowe wydanie „Głosu Szczecińskiego” z zielonym logo. Siedzę w kuchni, rozłożona gazeta zajmuje cały stół. W zapełnionym drobnymi literkami papierze są „Zabawy dla najmłodszych”. A tam kolorowanki, gdzie każdej cyfrze odpowiadał jeden kolor, oraz łączenie cyfr w obrazek. Dziś nie ma ani „Głosu” jako samodzielnego dziennika, ani dzieci łączących cyferki w gazecie…

– No właśnie, jak zmienił się krajobraz szczecińskich mediów?

– Świat nauki nie dał jeszcze kompleksowej odpowiedzi na to. Każdy szczecinianin, w zależności od wieku, mógłby powiedzieć coś innego. Wiemy, że osoba będąca świadkiem narodzin i konsumentem mediów, uznaje je za integralną część swojego kulturowego krajobrazu. Dlatego „Kurier Szczeciński”, który w tym roku obchodzi jubileusz 75-lecia, ma swoich najwierniejszych czytelników szczególnie wśród szczecinian. Ale generalnie krajobraz szczecińskich mediów w ostatnich latach strasznie się skurczył. „Dziennik Szczeciński”, „Morze i Ziemia”, „SzPAK”, radio Plus czy ABC, telewizja Gryf – to są media, które były bliskie mojemu pokoleniu i miastu. Tych mediów już nie ma, ich miejsce zastąpiły inne, niekoniecznie tradycyjne media.

– To znaczy jakie?

– Coraz liczniej powstają różnego rodzaju hiperlokalne witryny, strony czy grupy w mediach społecznościowych. One również budują kapitał społeczny miasta. Kilka dni temu otrzymałam zaproszenie do polubienia na Facebooku strony „Treści miasta” poświęconej Śródmieściu. Skupili się wokół niej lokalni aktywiści, ale też mieszkańcy, którzy szukają informacji. „Środek. Śródmiejski Punkt Sąsiedzki” dzieli się informacją, ale też relacją, angażuje i wciąga w różne aktywności swoich użytkowników. Innym przykładem niech będą strony rad osiedli, które dzięki mediom społecznościowym informują o swoich działaniach. Kolejną kategorię stanowią oddolne, luźno zorganizowane grupy lokalne. Gromadzą one informacje i mieszkańców wokół dzielnicy lub jakiegoś zagadnienia. Na przykład grupa „Uwaga, Śmieciarka jedzie – Szczecin”, która posiada ponad 22 tys. członków. Ze szczytnej idei zmniejszenia konsumpcjonizmu uczyniono forum wymiany informacji o wyrzucanych rzeczach, które mogą się komuś przydać.

– Wiele z tych stron zanika, często nie są aktualizowane.

– To prawda, ale zdarza się również, że na tych stronach czy grupach treści tworzone są licznie i systematycznie. I pomimo że nie tworzą ich profesjonalni dziennikarze, a treści mogą wydawać się nam mało istotne, nasycone opiniami i emocjami ich autorów – to odgrywają one pewną rolę w lokalnym ekosystemie informacji. Na hiperlokalne kanały informacji warto spojrzeć nie jako na produkt lub przedmiot, ale jako na zjawisko kulturowe. Nie ma jeszcze badań które określałyby społecznie oddziaływanie tych treści, ale jedno jest pewne – kanały te podnoszą świadomość, jak i kształtują opinie na temat miejsca najbliższego otoczenia.

– Czy te alternatywne kanały informacji stanowią zagrożenie dla tradycyjnych mediów?

– Postrzegam je raczej jako pomost łączący tradycyjne dziennikarstwo z obywatelskim uczestnictwem. Ich powstanie jest efektem rewolucji cyfrowej, ale i reakcją na to, co oferują nam media lokalne. Uważam, że kryzys prasy wynika nie tylko ze spadków nakładów czy sprzedaży reklam, ale również z faktu oddalenia się od odbiorcy. Dziennikarstwo pozbawione relacji z ludźmi – nie jest dziennikarstwem. W przypadku społecznych treści to odbiorca jest w centrum uwagi. Te społeczne media łączą między sobą ludzi, instytucje, usługi, jak i zachęcają społeczności do angażowania się w lokalne inicjatywy. Dziennikarstwo, a szczególnie to lokalne, nigdy nie polegało tylko na zbieraniu wiadomości i sprzedawaniu wokół nich reklam.

– Jak w takim razie powinny zmienić się media lokalne?

– Nie ma ogólnych, prostych i skutecznych rozwiązań. Wydaje mi się, że istotne jest tworzenie silnych i trwałych relacji z odbiorcami, których trzeba na nowo zdefiniować i zrozumieć ich oczekiwania. Media szerokie, dla każdego – są już przeszłością. Gdy znamy odpowiedź na pytanie KTO, warto określić CO…

– Czyli tematy, jakich tobie brakuje w szczecińskich mediach?

– Zdecydowanie kultury, chociaż akurat w „Kurierze” tej tematyki nie brakuje, ale także zagadnień związanych z lokalną ekologią. Bardzo rozproszone są również informacje na temat działalności organizacji pozarządowych, które inicjują ciekawe miejskie inicjatywy, jak na przykład edukacyjne spacery dla maluchów. Tych tematów jest na pewno więcej. Gdyby zrobiono szerokie badania w zakresie rozprzestrzeniania się lokalnie informacji, wyniki mogłyby być interesujące nie tylko dla szczecińskich redakcji, ale i również dla wielu miejskich instytucji. Wiedza na ten temat mogłaby być szczególnie przydatna, choćby w obliczu tegorocznych lockdownów.

– Dziękuję za rozmowę.©℗

Marek OSAJDA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA