Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Nie mamy prestiżowej imprezy jeździeckiej

Data publikacji: 08 września 2020 r. 16:27
Ostatnia aktualizacja: 02 października 2020 r. 14:01
Nie mamy prestiżowej imprezy jeździeckiej
 

Rozmowa z Natalią Czernik, założycielką Akademii Jeździeckiej w Warniku pod Szczecinem i reprezentantką kadry narodowej w skokach przez przeszkody

– Jeździectwo to przecież sport dla każdego. Jak popularne jest wśród szczecinian?

– Jego popularność bardzo wzrosła w ostatnich latach i to nie tylko w Szczecinie. Wśród osób, które uczą się jeździć, po jakimś czasie następuje charakterystyczny podział: część porzuca chęć dalszej nauki, część pozostaje już zawsze na poziomie rekreacyjnym, szkoląc swoje umiejętności i zachowując je dla siebie, trzecia droga to rozpoczęcie trenowania jeździectwa na wyższym poziomie, czyli rozpoczęcie startów w zawodach. O ile jazda rekreacyjna to wydatek 100-400 zł miesięcznie (w zależności od ośrodka), przy wykupieniu karnetu na 4 jazdy w miesiącu, to jazda sportowa niestety pochłania znacznie większe kwoty. Tu budżet wydaje się nie mieć limitu, sam zakup konia, który będzie dobry dla początkującego zawodnika, to kwota od 25 tys. zł. A wraz ze wzrostem poziomu jeźdźca rosną jego potrzeby.

– Czy trudno jest prowadzić biznes polegający na hodowli koni? Jest pani chyba jedną z niewielu osób w okolicy Szczecina, które się tym zajmują i się na tym znają.

– Biznes związany z końmi to bardzo ciężki kawałek chleba. W naszym przypadku połączyliśmy to ze sportem jeździeckim na poziomie międzynarodowym oraz z hodowlą koni. Utrzymanie takiej dużej stajni na dosyć wysokim poziomie, do jakiego staramy się cały czas dążyć, pożera niestety ogromne sumy pieniędzy. Głównie związane jest to ze sztabem ludzi, którzy ciężko pracują, aby konie czuły się dobrze oraz aby w ośrodku panował porządek.

– Czy szczecińscy zawodnicy odnoszą jakieś znaczące sukcesy?

– Szczecin, a w zasadzie województwo zachodniopomorskie, to jeden z rejonów obfitujących w mistrzów Polski i uczestników największych światowych imprez. W zeszłym roku trzech zawodników z naszego województwa zdobyło tytuł mistrza Polski w najważniejszych konkurencjach jeździeckich. Nasi zawodnicy startowali również w mistrzostwach Europy, pucharze świata. Kadra Polski jest wręcz naszpikowana reprezentantami województwa zachodniopomorskiego.

– W Szczecinie podejmowano przed laty próby spopularyzowania wyścigów konnych m.in. na lotnisku w Dąbiu. Nie udało się jednak zorganizować dużej imprezy – skoków przez przeszkody. Czy Szczecin potrzebuje takich wydarzeń? Czy miasto powinno się zaangażować w popularyzację jeździectwa? Czy to może być kolejna szczecińska atrakcja dla turystów?

– Niestety w Szczecinie nic się nie dzieje jeśli chodzi o zawody hippiczne. Inne miasta mają wielkie imprezy ogólnopolskie i międzynarodowe, ale my, szczecinianie, musimy na najbliższe zawody halowe rangi ogólnopolskiej wybierać się do Poznania lub Sopotu. Na szczęście w tym roku wraz z moim partnerem Bartoszem Adamusem zostaliśmy koordynatorami największego w Polsce cyklu zawodów ogólnopolskich, czyli Polskiej Ligii Jeździeckiej, a wielki finał tej imprezy planowany jest na ostatni weekend września właśnie w naszej stadninie Verso La Natura w Warniku pod Szczecinem. Bardzo brakuje u nas imprezy międzynarodowej. Istnieje halowy cykl zawodów Cavaliada organizowany przez Międzynarodowe Targi Poznańskie, imprezy te odbywają się na Targach Międzynarodowych w Poznaniu oraz w Lublinie, Cavaliada gości również w Krakowskiej Tauron Arenie i Warszawskim Torwarze. Sopot od lat gości najlepszych zawodników w czerwcu podczas zawodów międzynarodowych o randze najwyższej z możliwych. Poznań również w czerwcu ma zawody otwarte na hipodromie. Jest olbrzymia liczba miejsc w Polsce, gdzie się organizuje duże zawody. Szczecin ma do tego piękne tereny przy Odrze, w parku Kasprowicza, mamy Netto Arenę. Ale nikt z władz miasta nigdy nie był zainteresowany współpracą. Pomimo że nawet przedstawiciele Cavaliady patrzyli na nasze miasto życzliwym okiem.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Dariusz Staniewski

Fot. archiwum prywatne

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA