Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Plakaty Lexa, Leszka i studentów

Data publikacji: 17 lutego 2021 r. 11:56
Ostatnia aktualizacja: 17 lutego 2021 r. 12:02
Plakaty Lexa, Leszka i studentów
 

Spacerując po Szczecinie nie sposób ominąć placu Solidarności. Od grudnia można na nim zobaczyć nietypową wystawę plakatów. Prezentowane są one na sztywnym podłożu i przymocowane do ogrodzenia przed wejściem do Centrum Dialogu „Przełomy”. Te 52 prace promują wystawę dwóch profesorów i pedagogów z naszej Akademii Sztuki, rodowitych szczecinian Lexa Drewińskiego i Leszka Żebrowskiego, ale także studentów z ich pracowni.

Obaj są naszym „towarem eksportowym”, jeśli tak można powiedzieć o ludziach tworzących kulturę. Niedawno brali udział we wspólnych wystawach w Muzeum Literatury w Odessie i Pałacu Dożów w Genui. Plakaty Lexa i Leszka goszczą na wielu światowych przeglądach tej sztuki i wymienienie ich zajęłoby naprawdę dużo miejsca. Lex Drewiński jest laureatem ponad 200 wystaw, konkursów i przeglądów plakatu na wszystkich kontynentach. Leszek Żebrowski jest natomiast autorem ponad 500 wysokonakładowych plakatów, w tym wielu nagradzanych w kraju i za granicą.

Na wystawie różnią się jednak jak woda i ogień. Plakaty Lexa poruszają problemy polityczno-społeczne, trafiają celnie i bezbłędnie w temat. Są oszczędne i proste w formie, najczęściej w jednym kolorze. Plakaty Leszka to plakaty do wydarzeń kulturalnych, gdzie kolor szaleje, tworząc barokową opowieść. To jakby sprzeciw wobec plakatu, w którym najważniejsze jest trafienie w problem. Tu liczy się fantazja, nastrój, a przede wszystkim indywidualność twórcy.

Plakaty studentów stanowią połowę wystawy. Często zaskakują pedagogów swoimi niesamowitymi pomysłami. Plakat, żeby być prawdziwym, musi być… wolny. Młodzi ludzie nie są skrępowani przestarzałymi zasadami, pewną sztampą, w jaką obrastają profesjonaliści. Prawdziwą sztuką w zawodzie pedagoga jest umiejętność niepodcinania im skrzydeł, po to, żeby projektowanie było dla nich zmierzeniem się z własną fantazją, a nie tylko odrobieniem lekcji w stylu „Ala ma kota”.

Studenci Akademii Sztuki w Szczecinie biorą udział w konkursach i przeglądach plakatu nie tylko w Polsce. Zdobywają nagrody i wyróżnienia. Może dlatego tak wielu chętnych wybiera Katedrę Grafiki Projektowej, do której startuje najwięcej kandydatów podczas egzaminów wstępnych.

Dla profesora Leszka Żebrowskiego miejsce wystawy wiąże się ze wspomnieniami. „W miejscu, gdzie teraz wisi nasza wystawa, w grudniu 1970 roku stała drewniana łódź, w której w pogodne dni czasami bawiły się dzieci. Podczas powstania tłum usiłował rozbić nią zabarykadowane drzwi Komendy Milicji. Pamiętam ten dzień, kiedy mieszkańcy naszego miasta zgromadzili się pod gmachem płonącego budynku PZPR. Chodziliśmy wraz z kolegami wśród zaparkowanych i szczelnie pozamykanych skotów (opancerzone transportery) rozentuzjazmowani, czując, że ten dzień przejdzie do historii. Dochodząc już do domu na Turzynie usłyszałem pierwsze strzały”.

Dzisiaj to miejsce zmieniły dwa budynki, ale za to jakie… Strzelisty gmach Filharmonii i ukryte częściowo pod ziemią Muzeum Narodowe w Szczecinie – Centrum Dialogu „Przełomy” stały się symbolami współczesnych aspiracji Szczecina do grona najbardziej nowoczesnych miast Polski. Plac Solidarności to jakby serce Szczecina. To miejsce żyje własnym życiem. Dzieciaki w lecie zjeżdżają na wrotkach, a zimą na sankach. Odbywają się koncerty, oficjalne wystawy historyczne, ale także i demonstracje. Spełniło się marzenie projektanta tego miejsca Roberta Koniecznego, który chciał, aby architektura wyszła do ludzi.

– Nam też zależało na wystawie plakatów, która jest dostępna dla każdego – podkreśla Leszek Żebrowski. – Jak mawiał Jan Lenica, plakat w muzeum to jakby motyl przybity szpilką w gablocie. W bardzo trudnych czasach dla sztuki i artystów, kiedy z powodów pandemicznych pozamykano galerie i muzea, ten sposób prezentacji był jedynym z możliwych.

Warto dodać, że z wystawy przy „Dialogach” ukradziono dwie świetne, jak twierdzą ich opiekunowie, prace studentek – Sary Wiśniewskiej i Agnieszki Lutostańskiej. – Osobiście im pogratulowałem – powiedział „Kurierowi” prof. Żebrowski i dodaje, że przecież można kupić plakaty z wystawy w oryginale.

To zdarzenie utwierdza w przekonaniu, że sztuka naprawdę jest potrzebna. Choć kradzieże, także dzieł sztuki, to zawsze przestępstwo.

(mos)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

{
2021-02-17 13:56:20
Widać, że p. Leszek nadal czerpie z twórczości Stasysa Eidrigevičiusa...
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA