Przed laty można było w Szczecinie spotkać młodych ludzi w granatowych mundurach. Śpieszyli na lekcje albo wracali z nich do domu lub do bursy przyszkolnej. W grodzie Gryfa działało wówczas szereg placówek szkolnictwa zawodowego i średniego, które kształciły w zawodach morskich. W latach 70. najbardziej widoczni byli chyba uczniowie Liceum Morskiego, które mieściło się przez długi czas na statku „Kapitan K. Maciejewicz” – przebudowanej bazy rybackiej „Kaszuby”. Szkoła ta zacumowana była u podnóża Wałów Chrobrego. W tamtym czasie działało też Technikum Budowy Okrętów i Zasadnicza Szkoła Budowy Okrętów. Od lat działała też Wyższa Szkoła Morska (dziś Akademia Morska).
Mundury widziało się wszędzie. A w czasach PRL-u, gdy zamknięte były granice i aby zobaczyć Zachód trzeba się było starać o paszport, niejedno dziewczęce spojrzenie kierowało się na młodzieńców z Liceum Morskiego, z których większość pracowała potem u krajowych i zagranicznych armatorów.
Biała jednostka Liceum Morskiego była wszystkim – szkołą z salami lekcyjnymi i warsztatami, stołówką, internatem, a także miejscem gdzie spędzali czas po zajęciach. „Koszarami”, które ze światem łączył trap i cumy. Skoszarowani byli wszyscy bez wyjątku, również ci ze Szczecina.
Szkołami mundurowymi były także placówki, które zasilały w kadry tutejsze stocznie, zwłaszcza Szczecińską, noszącą w tamtych latach imię Adolfa Warskiego. Działały one osobno lub w zespole szkół. Ich siedziby mieściły się przy ul. Willowej, ale kadra nauczycielska TBO nauczała przez kilkanaście lat także w budynku przy ul. Ludowej, tuż za płotem stoczni. Także tu uczniowie chodzili w mundurach, choć nie mieli oczywiście marynarskich kołnierzy jak morscy licealiści.
Wielu tych umundurowanych uczniów kończyło potem na Wałach Chrobrego, gdzie kontynuowali kształcenie. Na tamtejszej WSM-ce także obowiązywały mundury. Inni szli na Politechnikę Szczecińską, gdzie studiowali na kierunku okrętowym, ale już w „cywilkach”.
(kl)