Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Własne ścieżki i utajnione ławki

Data publikacji: 12 grudnia 2020 r. 22:25
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2022 r. 16:13
Własne ścieżki i utajnione ławki
Fot. Dariusz Gorajski  

Rozmowa z Małgorzatą Narożną, właścicielką szczecińskiej księgarni „FiKa”

– Czy masz stałe miejsca w Szczecinie, które pokazujesz znajomym przyjeżdżającym tutaj po raz pierwszy?

– Dużo osób oprowadzam po Szczecinie, spacerujemy wieloma ścieżkami. Kiedy dwa lata temu gościłam ilustratora Daniela de Latour, wiedziałam, że on był kiedyś w Szczecinie i już widział te najważniejsze miejsca, zabytki miasta. Zatem chciałam inaczej pokazać mu Szczecin. Zaczęliśmy od mojej księgarni, potem był plac Grunwaldzki, kolejno nasze gwiaździste place. Następnie przeszliśmy aleją Wojska Polskiego obok pięknych willi, opowiadałam o historii miasta, o rodzinie Quistropów, doszliśmy do Różanki, potem były Jasne Błonia, ulicą Królowej Korony Polskiej wróciliśmy znów w al. Wojska Polskiego, tramwajem do centrum. Daniel był pod ogromnym wrażeniem, że w ciągu krótkiego czasu pokazałam mu kilka różnych przestrzeni szczecińskich, do tego wszystkie są prawie obok siebie. Czasem przyjeżdżają do mnie też znajomi, którzy po raz pierwszy są w Szczecinie. Jeśli przyjeżdżają pociągiem, zabieram ich na spacerem przez bulwary nad Odrą i na Wały Chrobrego, po drodze mijając Zamek Książąt Pomorskich. Zwykle wtedy opowiadam nieco o historii Szczecina, bo mało osób w Polsce zna dzieje naszego miasta. A potem jeszcze zwykle idziemy pod filharmonię, po drodze mijając piękny budynek Urzędu Wojewódzkiego i Akademię Morską. Staram się również pokazywać przyjezdnym Szczecin od strony kulinarnej. Na obiad zabieram mojego gościa w zależności od jego upodobań, ale obowiązkowe są „Lody Marczaka” i wieczorem – „Towarzyska” na deptaku Bogusława. Zresztą, myślę, że jeszcze dużo oprowadzania przede mną, bo ukończyłam kurs przewodnicki i nawet zdałam egzamin. Nie jestem szczecinianką z urodzenia, a odkąd tu mieszkam, zależało mi, by dobrze poznać miasto. Stąd pomysł na taki kurs. Ale też chciałam połączyć pracę księgarki i przewodniczki, choć na razie brakuje mi czasu na obie profesje.

– Kiedy już masz chwilę czasu dla siebie, to gdzie najlepiej się relaksujesz?

– Lubię Jasne Błonia. Mam tam swoje ścieżki, na których nikogo na pewno nie spotkam, jak też utajnione ławki. Chętnie spaceruję po Wałach Chrobrego i po parku Żeromskiego. Mam też takie miejsce w okolicy ulicy Kolumba, czyli w naszej szczecińskiej Wenecji, gdzie jest cisza i spokój. Można się tam znakomicie zrelaksować.

– Co pomyślałaś o Szczecinie, kiedy tu przyjechałaś lat temu…

– Szesnaście. Wielkie miasto, z nieoczywistymi połączeniami ulic, które nie muszą się logicznie łączyć z placami.

– Czy Szczecin zrobił wtedy na tobie dobre wrażenie?

– To był tylko widok z okna taksówki. Pamiętam, że byłam przekonana, iż budynek Poczty Polskiej przy alei Niepodległości to kościół. Ten gmach zrobił na mnie duże wrażenie. Kiedy już przeprowadziłam się do Szczecina, samodzielnie odkrywałam różne miejsca, chodziłam po mieście w poszukiwaniu pracy. Poruszałam się też śladami dużych billboardów, zapamiętując, gdzie się jaki znajduje. Brzmi to teraz śmiesznie, ale to były moje wyznaczniki, by się nie zgubić.

– Co lubisz teraz w Szczecinie?

– Szczecin jest bardzo zielony, co podkreślają też goście, którzy do mnie przyjeżdżają. W centrum miasta jest wszystko to, czego potrzebuję do życia – teatry i parki. Po powrocie z każdej podróży zawsze doceniam Szczecin za to, że nie ma tu takiego hałasu i zgiełku jak w innych miastach, na przykład w Warszawie, do której najczęściej wyjeżdżam służbowo.

– Czego ci tutaj brakuje?

– Miejsca, w którym spotyka się środowisko literackie, artystyczne. Takiego, gdzie po pracy mogłabym wpaść, pogadać z kimś o literaturze, napić się kawy i wina, przejrzeć publikacje, których nie mam u siebie w księgarni. Chciałabym też, by odbywało się tu więcej wydarzeń literackich i żeby Kontrapunkt nie był taki offowy, ale bardziej dostępny dla szerszej publiczności.

– Zdradź jeszcze, jakie atrakcje szykujesz wkrótce w swojej księgarni.

– W księgarni zawsze są atrakcje – książki! A jeśli pytasz o działania, to w czasie pandemii zapraszam na kanał YouTube. Są tam obecnie realizowane dwa projekty, które otrzymały wsparcie finansowe MKiDN-u: „Czyta się online. FiKa filozofuje” – trzydziestominutowe filmy, podczas których wraz z Katarzyną Ciarcińską podejmujemy ciekawe, ważne zagadnienia i tematy, plus polecenia książkowe i nasze zachwyty literackie.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗

Monika GAPIŃSKA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA