Środa, 04 grudnia 2024 r.  .
REKLAMA

Drogi Kurierku…

Data publikacji: 07 października 2022 r. 09:36
Ostatnia aktualizacja: 07 października 2022 r. 11:36
Drogi Kurierku…
 

Nie wyobrażam sobie dnia bez Ciebie. Jesteś historią i przyszłością, bo zawsze byłeś i będziesz w moim domu. Towarzyszyłeś i pomagałeś mi „dobrym słowem” szczególnie w latach 1969–2012, gdy bawiłam się z dziećmi w lalkowe teatrzyki w szczecińskich domach kultury.

Najpierw był „Puchatek” – świetlicowy teatrzyk Szczecińskich Zakładów Celulozowo‑Papierniczych, potem stoczniowe „Lizakowe Lale”, które prowadziłam z mężem Władysławem Zdrojewskim kompozytorem piosenek i opracowań muzycznych przedstawień. Był też „Tygrysek” – w Domu Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom”. Bardzo się ucieszyłam, gdy zapukała do nas uczennica Liceum Muzycznego Małgosia Momot i została z nami na stałe, akompaniowała, tworzyła i śpiewała z dziećmi swoje piosenki. 

Pięknie, ale co z „Kurierem”? Tak się składa, że wędrówkę po „Krainie baśni” rozpoczęliśmy właśnie z Tobą i dla Ciebie. W r. 1969 w Klubie 13 Muz na noworocznej zabawie dla dzieci pracowników Szczecińskiego Wydawnictwa Prasowego wystąpił teatrzyk „Puchatek” z przedstawieniem pt. Mam chusteczkę haftowaną.

W roku 1977 dziennikarka „Kuriera” Pani Jolanta Frydrykiewicz zauważyła „dobrą passę” w działalności szczecińskich teatrów amatorskich, również na przykładzie moich zespołów. Mijały lata cudownej zabawy w teatr, radości z sukcesów i wspólnego tworzenia dla dzieci i dorosłych. Nasza kochana Pani Monika Gapińska dodawała nam skrzydeł, informując serdecznie o naszym istnieniu artykułami, pięknie ilustrowanymi zdjęciami Pana Ryszarda Pakiesera.

Bardzo, bardzo dziękuję i życzę „Kurierowi” tysięcy tak jak ja zadowolonych i wiernych czytelników.

Judyta Zdrojewska-Kucharska

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA