Środa, 04 grudnia 2024 r.  .
REKLAMA

Na „Kurierze” nauczyłam się czytać

Data publikacji: 07 października 2022 r. 09:35
Ostatnia aktualizacja: 07 października 2022 r. 11:35
Na „Kurierze” nauczyłam się czytać
Fot. Ryszard Pakieser  

„Kurier Szczeciński” jest obecny w moim życiu, odkąd sięgam pamięcią. W tamtych czasach gazety kupowano w kiosku „Ruchu”. Rodzice kupowali codziennie.

Na „Kurierze” nauczyłam się czytać. Mało dzieci uczęszczało do przedszkola, pozostawały w domu pod opieką niepracujących mam, ja również. Nie było przygotowania przedszkolnego, ale ja idąc do pierwszej klasy, umiałam już czytać. Byłam z tego bardzo dumna. Jak to się stało? Pamiętam jak jedno z Rodziców czytało na głos „Kurier”, podczas gdy drugie wykonywało w tym czasie domowe zajęcia. Ja siedziałam z nimi, pytałam co to za litery, wyrazy i tak pewnego dnia zaczęłam czytać nagłówki, a potem dłuższe artykuły w „Kurierze”. Przypominali mi zabawne początki mojego czytania, na przykład czytając ważne informacje, nie znając jako małe dziecko znaczenia niektórych słów, czytałam że „sędzia skazał kogoś na grzywę”.

Po dobrym początku „Kurier Szczeciński” pozostał ze mną na dalsze życie. Towarzyszyły mi zamieszczane w gazecie artykuły i zdjęcia dotyczące najważniejszych wydarzeń w kraju i na świecie. Szczególnie ważne były te ze Szczecina: tragicznie zakończone protesty „Grudzień 1970”, demonstracje robotnicze „Sierpień 1980” prowadzące do utworzenia NSZZ „Solidarność” i przemian politycznych w Polsce. W 1981 r. dokumentowaliście tragiczny pożar „Kaskady”, a w 1987 r. niezapomnianą wizytę Papieża Jana Pawła II w naszym mieście.

Chętnie czytałam wspomnienia tych, którzy przeżyli II wojnę światową i porównywałam je z losami mojej rodziny. Żałuję, że nie namówiłam Mamy, Taty i Cioci do podzielenia się ich wspomnieniami z dziennikarzami piszącymi cykle artykułów na ten temat. Bliscy mieli doskonałą pamięć i pięknie opowiadali o tym okresie swojego życia: wybuchu wojny, codziennym życiu w czasie niemieckiej okupacji, zesłaniu na Syberię, walkach moich dziadków w Armii Andersa i Wojsku Polskim oraz o powrocie do kraju i osiedleniu się w Szczecinie.

Wspomnienia z okresu dorosłego życia są bardzo przyjemne. „Kurier Szczeciński” był organizatorem i sponsorem wielu imprez o różnorodnej tematyce. Brałam udział w różnych konkursach i wygrywałam wspaniałe nagrody: telewizor, wycieczkę zagraniczną, która zapoczątkowała rodzinne zwiedzanie Europy; bilety na Bal Sportowca w hotelu „Neptun”, gdzie ogłoszono wyniki „Plebiscytu na Najlepszego Sportowca i Trenera Województwa Zachodniopomorskiego” (dzięki atmosferze i wspaniałemu zespołowi chodziliśmy na Bale Sportowca przez wiele kolejnych lat). Wiele nagród wygrałam za rozwiązywane krzyżówki. Zbieraniem kuponów i wysyłaniem rozwiązań krzyżówek zajmował się również mój Tata. Cieszył się wieloma wygranymi, gdy wylosowano jego nazwisko kilka razy z rzędu. Od tej pory kolejne lata wysyłania rozwiązań nie przyniosły nagród.

W dniu Mamy, za pośrednictwem „Kuriera Szczecińskiego” składałam życzenia Mamie, a kiedy urodziły się wnuczęta, podarowaliśmy ich rodzicom pamiątkę w postaci zdjęcia „Kuriera” wydanego w dniu urodzin dzieci. Jeden z artykułów zastąpiłam zdjęciami noworodków, aby wyglądało tak, jakby gazeta informowała o tym zdarzeniu.

Z „Kurierem Szczecińskim” wiąże się wiele innych wspomnień, na przypomnienie, których brak miejsca. Na przestrzeni lat gazeta się zmieniała. Brakuje mi aktualnych wiadomości z kraju i świata, które zastąpiono informacjami o regionie, sporcie gospodarce morskiej, ale rozumiem, że taka jest potrzeba aby pozostać na rynku wydawniczym. Cenię niezależność, rzetelność, obiektywizm Waszych dziennikarzy, fotoreporterów i dlatego przez tyle lat jestem Waszym czytelnikiem.

Z okazji 77. urodzin życzę „Kurierowi Szczecińskiemu”, aby był wydawany 100 lat dłużej.

(ewal)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA