Czwartek, 21 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Z radością i przyjemnością - dla ludzi i miasta

Data publikacji: 05 sierpnia 2016 r. 16:04
Ostatnia aktualizacja: 04 listopada 2020 r. 22:45
Z radością i przyjemnością - dla ludzi i miasta
 

Za oknem zielone ściany z powojników i wiciokrzewu. Czerwień pelargonii i surfinii, fioletowych dzwonków i petunii. Tłem dla nich wysokie drzewa: lipy, klony, świerki. Nie sposób zgadnąć, że taki widok można mieć z mieszkania położonego w jednym z newralgicznych punktów miasta - szczególnie dla ulicznego ruchu - przy pl. Grunwaldzkim.

Drzewa i balkonowa zieleń skutecznie tłumią hałas pędzących aut i bijących o szyny tramwajów. Bez nich mieszkanie na pierwszym piętrze w bloku o takiej lokalizacji byłoby nie do zniesienia.

- Dzięki kwiatom i bujnej miejskiej zieleni nie odczuwam uciążliwości tego miejsca. Przeciwnie. Widok mam piękny: serce miasta, kamienice dawnej szczecińskiej secesji i te drzewa o wielkich zielonych koronach... Siedząc w mieszkaniu czasem odnoszę wrażenie, jakby były częścią nie miejskiego lecz leśnego pejzażu - opowiada Jadwiga Biejnia, emerytowana nauczycielka, której balkon od lat jest w ścisłej czołówce najpiękniejszych w Szczecinie.

Z roku na rok zmienia jego aranżację. Kolory dobierając według tego - jak mówi - co jej w duszy gra. Zwykle są to energetyczne barwy. Nie inaczej jest i w tym sezonie: czerwienie, błękity i fiolety.

- Bywa, że życie bije po skórze. Trzeba to jakoś przeżyć. Fortunę losu toczyć dalej, nie zatrzymując się i nie pogrążając w rozpaczy - mówi p. Jadwiga, nie kryjąc żalu po stracie najlepszego z przyjaciół, a też własnych kłopotów ze zdrowiem. - Trzeba cieszyć się chwilą. Szukać nawet najmniejszych pretekstów do radości i satysfakcji. Dla mnie niewyczerpanym ich źródłem jest balkonowy ogród oraz społeczna aktywność w Domu Dziennego Pobytu przy ul. Potulickiej: plastyka, fotografia, śpiew, literatura, podróże.

Wiciokrzew z powojnikiem w tym sezonie bujnością zaskoczyły nie tylko panią Jadwigę, ale też jej sąsiadów, bo zarówno zielonymi pędami zaglądają im do okien i wchodzą na balkony, ale również oryginalnymi pachnącymi kwiatami.

- Powojnik z roku na rok odtwarzam z nasion, jakie pozostały na roślinie z poprzedniego sezonu. Wiciokrzew od lat żyje na swój własny sposób. Tym razem oba zamknęły balkon z obu stron szczelnie zielonymi ścianami. Może dzięki temu mam ja i pozostałe kwiaty zacisze z wyjątkowo przyjaznym mikroklimatem: bez upału, a też bez ulicznego pyłu - opowiada p. Jadwiga. - Stąd szczególna przyjemność przesiadywania wśród tej zieleni na fotelu, z czytania gazet, sączenia kawy.

Liście i kwiatowe łodygi są tu niespotykanie dorodne. Co widać nie tylko po kannach czy pelargoniach - rabatowych oraz kaskadowych, ale nawet po surfiniach, petuniach, kalanchoe, amarylisach, dzwonkach i skrzydłokwiatach. Wszystkie też mają niezwykle intensywne barwy, a przy tym kwitną obficie i nieprzerwanie niemal od wiosny. Czy to przychylność na przemian upalnej i deszczowej aury? Czy też wyjątkowej pielęgnacji?

- Chyba wszystkiego razem. Faktycznie, poświęcam roślinom więcej czasu niż zwykle, częściej je nawożę. Ale też miałam sporo szczęścia, że zdobyłam sadzonki dobrej jakości i nie dotknęły ich ani choroby, ani szkodniki - komentuje Jadwiga Biejnia. - Poza tym rośliny czują, gdy są kochane. I odwdzięczają się po wielokroć za okazane serce.

Co z podziwem dostrzegają nie tylko sąsiedzi i znajomi odwiedzający p. Jadwigę, ale również podziwiają przechodnie: zarówno ci odwiedzający pocztę na parterze budynku, jak i turyści, często i chętnie fotografujący ów barwny ogród na wysokościach.

- Wszystkim polecam taką „zieloną" terapię, co daje nie tylko osobistą satysfakcję i wiele radości, ale również upiększa Szczecin. Przecież to my- mieszkańcy mamy ogromny wpływ na jakość przestrzeni publicznej - przekonuje p. Jadwiga. - Nie zaśmiecajmy naszych ulic. Zamieniajmy je w wiszące ogrody!

Po prostu: na lepsze zmieniajmy Szczecin. ©℗

Arleta NALEWAJKO
Fot. Arleta NALEWAJKO

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA