Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Relaks w pastelach [GALERIA]

Data publikacji: 17 września 2020 r. 12:53
Ostatnia aktualizacja: 17 września 2020 r. 13:13
Relaks w pastelach
 

Najmniejszą nawet przestrzeń można zagospodarować tak, by na co dzień przynosiła radość. Udowadnia to swoim balkonem w jednym z budynków przy ul. Jacka Malczewskiego Wioletta Hajdukiewicz, przemieniając go w romantyczny miniogród. 

Wydawać by się mogło, że długi na 4 m i szeroki ledwie na 80 cm przyklejony do ściany szczytowej bloku, gdzie słońca za dnia niewiele, nie nadaje się do niczego poza pełnieniem funkcji przechowalni np. niepotrzebnych sprzętów. Wręcz przeciwnie. Choć mały i ciasny, to nie zniechęcił pani Wioletty, by uczynić z niego naturalne przedłużenie niewielkiego mieszkania. I stworzyła swoisty obraz - impresję za oknem, dla której tłem jest zieleń potężnych, otaczających tę okolicę i to z dwóch stron, parkowych drzew.

Kiedy mieszkała w starej kamienicy, to do ozdabiania miała co najwyżej parapety okien. Choć, jak sama przyznaje, jej obecny balkon jest specyficzny, bo wąski, a do tego z wystawą słoneczną na nie dłużej niż półtorej godziny dziennie, to z pewnością daje teraz większe pole do popisu. I stał się taką niewielką, ale zawsze, namiastką i niejako wstępem do spełnienia się większego marzenia - tego o własnym w przyszłości przydomowym ogrodzie.

Staranność w doborze roślin, także ta w odniesieniu do kolorów już od wejścia przyciąga wzrok. Uspokaja, przenosząc niejako każdego, kto zerka na tę balkonową kompozycję, w inny świat. W centralnym jej punkcie na balustradzie w skrzynce urzeka wyjątkowy okaz begonii o kwiatach do złudzenia przypominających róże. Z innych ciekawostek dostrzec można rozchodnik, rosnący drugi sezon, który ze stadium szczepki rozwinął się na tyle, że w tym roku zakwitł. W balkonowym wystroju nie brak też niezawodnych kaskadowych pelargonii. W większości są one biało-różowe. Te z okazów, które przezimowały, ale - co równie jest zaskoczeniem dla gospodyni - tym razem wypuściły tylko białe kwiaty. Po bokach na bielonych pergolach pną się clematis i bluszczyk.

W różnej wielkości białych donicach kolejne okazy wdzięcznych begonii, wrzośców, jak też niewielkie - skrojone na wymiar założenia - krzewy, w tym cyprysiki. Metalową balustradę przesłania lekka tkanina z wzorem róż pnących się pośród kamieni. Wprawdzie w niewielkim stopniu izoluje od zgiełku ulicy, ale daje nieco więcej prywatności, chroniąc przed spojrzeniach co bardziej wścibskich przechodniów. A przy okazji jest schludną ozdobą, którą żywą zielenią i swoimi barwami oblewają niezawodne pelargonie przetykane tu i tam komarzycami, czy warkoczami kurdybanku.

- Co roku muszą u mnie być hortensje. Szczególnie lubię te niebieskie i fioletowe - podkreśla pani Wioletta. - Lubię też mieć fuksje. Na czas zimowy wymieniam je na wrzosy. A znów wiosną dominują zazwyczaj bratki, narcyzy. To taki mój dodatkowy i nie tylko letni pokój. Samo przebywanie w nim dużo daje. Kontakt z roślinami przedłuża życie. W ich otoczeniu relaks i wytchnienie od pracy, obowiązków czy zmartwień są bezcenne. Urządzam to moje małe zacisze od czterech lat. Kiedy tylko mam wolną chwilę wyciągam leżaczek. Do tego kawusia i odpoczywam. Czego chcieć więcej? ©℗

Mirosław WINCONEK

Fot. Mirosław WINCONEK

Na zdjęciu: Mały raj w pastelach, czyli balkon Wioletty Hajdukiewicz przy ul. Jacka Malczewskiego.

logo

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA