Wtorek, 14 października 2025 r. 
REKLAMA

Zaciszny taras w miejskiej dżungli [GALERIA]

Data publikacji: 25 lipca 2022 r. 11:31
Ostatnia aktualizacja: 12 września 2022 r. 15:15
Zaciszny taras w miejskiej dżungli
Przyblokowy taras jest azylem nie tylko dla pani Jolanty Werner i jej męża. Chętnie zagląda doń także ich współlokator na czterech łapach labrador wabiący się intrygująco No Oui.  

Słoneczne miejsce, a w jego tle rozłożyste korony wyniosłych drzew, jakie przetrwały - ku radości mieszkańców - w przestrzeni tego śródmiejskiego kwartału. I o dziwo wyjątkowo zaciszne, choć w niewielkiej odległości od ruchliwych ulic i wielkomiejskiego zgiełku, daje wytchnienie na co dzień swoim gospodarzom. Tu, wśród zabudowy nowszej daty przy ul. Mieczysława Niedziałkowskiego w Szczecinie, znaleźli azyl Jolanta Werner z mężem i od kilku lat ich współlokator na czterech łapach, przygarnięty początkowo tylko na chwilę, czyli labrador retriever, który wabi się intrygująco No Oui.

REKLAMA

Pani Jolanta nie ma wątpliwości, że mieszkanie na parterze w budynku wielorodzinnym miewa niezaprzeczalne zalety. Atutem bywa choćby dodatkowa przestrzeń w postaci tarasu. Większy niż standardowy balkon pozwala puścić wodze fantazji i do aranżacji przydomowego miejsca odpoczynku. A przy okazji stać się ozdobą, na którą czasem z zazdrością spoglądają sąsiedzi.

– Kupiliśmy to mieszkanie w 2001 roku i ten taras to takie przedłużenie mojej przyjaźni z roślinami oraz ogrodniczej pasji, bo mamy również działkę. To świetne miejsce na wczesnoporanną kawę wśród zieleni krzewów, kwiatów i przy świergocie zlatujących się regularnie ptaków – opowiada pani Jolanta, już seniorka, jeszcze do niedawna aktywna zawodowo. Była współwłaścicielką biura doradztwa podatkowego, ale do poniechania profesji ostatecznie skłonił ją - czego nie ukrywa - przepisowy bałagan wraz z nastaniem tzw. Polskiego Ładu.

Za progiem drzwi balkonowych i za oknami pokoju gościnnego wyłania się ściana zieleni, stopniowo odsłaniając szczegóły. Różnorodność roślin. Z wygodnego krzesełka przy niewielkim stoliku oczom ukazują się raz róże, to znów milin amerykański i okalające parkany wraz z murkiem bluszcze.

– Nie trzeba pola za miastem. Choć to niemal centrum, to jest w miarę cicho. No i to otoczenie wiekowych rosnących wkoło drzew dodaje temu miejscu uroku. Nie odczuwa się zgiełku. U mnie na tarasie rośliny rosną sobie swobodnie, nie pod sznurek - dodaje pani Jolanta. - A sporo z tych roślin jest własnej uprawy. Bywa, że coś dokupię, albo wstawię to, co dostanę w prezencie, jak np. ostatnio krzew bugenwilli. Nie dorasta rozmiarami tym, których pełno w krajach śródziemnomorskich, ale w obecnych warunkach pogodowo-klimatycznych w naszej strefie może też mu się spodoba i stanie się ozdobą nie na jeden sezon.

Pośród kwiatów nie brak ziół: szałwii, mięty, rozmarynu, majeranku, tymianku. Jest też skrzynkowa rabatka naciowej pietruszki. Gdzie indziej uśmiecha się okazały ogórek, a nawet truskawka. W donicach pelargonie. W innym z zakątków lilie, kalie i gipsówka, astry, cynie, malwy, ślazy, maciejka, koleusy, dziwaczki, oleander, bieluń, dichondra srebrzysta, przetykane żółcącymi się dzielżanami. A w honorowym miejscu słoneczniczki. Te ostatnie jako wspomnienie z rodzinnego ogrodu z dzieciństwa z Wilna. ©℗

Tekst i fot. Mirosław WINCONEK

REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA