Spotkanie z panem Franciszkiem Konkolowskim zaczęliśmy od wizyty na posesji Wspólnoty Mieszkaniowej „Podkowa" przy ul. Legionów Dąbrowskiego 3 w Szczecinie. Po przejściu przez bramę prowadzącą na rozległe podwórze oczom ukazuje się ogród pełen kwiatów. O zielony teren dba pan Franciszek razem z żoną.
- To są dziwaczki. Ciekawe kwiaty - mówi p. Franciszek - wieczorem się zamykają, a rano otwierają. Obok rosną floksy, a tu hortensje. Mamy też między innymi miętę, lubczyk, bazylię i liść laurowy.
Pośrodku ogrodu rośnie okazała jodła, którą gospodarz co jakiś czas przycina, dzięki czemu drzewo przybiera kształt nieco zbliżony do kuli.
- Inaczej sięgałaby już chyba do trzeciego piętra, albo i wyżej. Ludzie nie chcą, żeby zabierała światło w mieszkaniach, zresztą młodzi to może i by woleli, żeby zamiast ogrodu było więcej miejsc dla samochodów. Zrobiliby parking. Kiedyś tutaj wszędzie był beton. Teraz mamy naszą zieloną oazę.
W skrajnej części ogrodu wzrok przyciąga mała skrzyneczka umieszczona na słupku. Pan Franciszek wyjaśnia, że to domek dla pszczół murarek, które inaczej są zwane murarkami ogrodowymi. W otworach drewnianej ścianki wyraźnie widać żółtawy pyłek - to pokarm dla larw, które wykluwają się w domku. Pszczoły murarki to owady bardzo użyteczne, jeśli chodzi o ogród. Ich rolą jest zapylanie kwiatów.
Z ogrodu przy Legionów Dąbrowskiego jedziemy teraz w rejon stacji kolejowej Port Centralny. W tamtejszym Rodzinnym Ogrodzie Działkowym ma też swój ogródek pan Franciszek. Okolica jest bardzo ciekawa - szczególnie dla miłośników kolei i amatorów postindustrialnej atmosfery. Kładką dla pieszych przechodzimy nad rozległym torowiskiem portowej stacji. Tuż obok rozciąga się oaza zieleni - tak różna od przemysłowych terenów w rejonie ulicy Gdańskiej. O sąsiedztwie tym przypomina tylko mijana po drodze altanka z podkładów kolejowych. Dowiaduję się, że miejsce to nie jest przypadkowe. Pan Franciszek przez lata był kolejarzem. Jego zadaniem było między innymi sprawdzanie stanu technicznego wagonów.
Jesteśmy na miejscu. Na działce kwitną kwiaty, rosną liczne warzywa i owoce.
- To jest minikiwi - mówi gospodarz - wbrew pozorom nasz klimat służy tej roślinie. Tutaj mam sadzonki hibiskusa. A tam, (ostatnio bardzo modne - przyp. red) jagody goi. W namiocie z warzywami zastosowałem mój własny system podlewania. W czasie deszczu woda z dachu altanki spływa rurą do zbiornika w namiocie, w którym w naturalny sposób się ogrzewa. W zbiorniku jest zawór, kranik, który umożliwia podlewanie. Wszystko wykonałem sam.
Rzeczy, których pan Franciszek wykonał sam, jest więcej. Należy do nich drewniany fotel, którego formy nie powstydziłby się sprawny absolwent wzornictwa.
Wśród roślin czas mija szybciej. Rzucam jeszcze okiem na białego orła na czerwonym tle - stare godło, które pan Franciszek uratował z ciętego na złom parowozu... ©℗
* * *
Partnerami konkursu są: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fosfan SA, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Karol CIEPLIŃSKI