Jabłoń zakwitająca we wrześniu? Kaprys natury, jaki w jednym ze szczecińskich ogrodów miało szansę obejrzeć ponad pół miliona gości. Taki tłum nie zdarza się z dnia na dzień. Tylko po niemal dziesięciu latach prowadzenia bloga. Wbrew pozorom, nie jest poświęcony ogrodnictwu czy zieleni, ale... kuchni i gotowaniu.
Na „Kulinarnej Wioli" przed kilkoma dniami pojawił się post: „Świat nie jest taki zły, świat nie jest wcale mdły, niech no tylko zakwitną jabłonie...". Przyczynkiem dla niego była anomalia - kwiaty, które właśnie rozkwitły na jabłonce rosnącej w pewnym ogrodzie. Post zyskał dziesiątki tysięcy odsłon, tysiące polubień, setki komentarzy. Mało kto wie, że ów kaprys natury zdarzył się przy „Alei Truskawkowej" Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Nowe Osiedle" w Dąbiu. Czyli tam, gdzie powstają wszystkie wakacyjne posty „Kulinarnej Wioli". Podobnie jak mało kto wie, że tę niezwykle popularną - cieszącą się zainteresowaniem ponad 556 tysięcy fanów - stronę poświęconą gotowaniu prowadzi szczecinianka - Wioleta Wójcik.
- Córka mówiła: „Mamo, porywasz się z motyką na księżyc, daj spokój. Trzeba mieć profesjonalną kuchnię, sprzęt, sponsorów". Miała rację, są tysiące kucharek lepszych ode mnie. A jednak to moja strona o domowej kuchni „zaskoczyła". Może dlatego, że jestem prostolinijna, prawdziwa i szczera? Moje przepisy są nieskomplikowane, łatwe i szybkie do przygotowania w każdej kuchni. Natomiast ja do prowadzenia kulinarnego bloga podchodzę rzetelnie i odpowiedzialnie. Codzienny post, co najmniej jeden, uważam za swój obowiązek. Bo dbam i szanuję moich fanów - przyznaje pani Wioleta.
„Pomidor, ogórek i ser - prosta, szybka i smaczna sałatka". To jeden z przepisów, który z bloga trafił również do jednej z sześciu autorskich kulinarnych książek, jakie firmuje „Kulinarna Wiola". I również mało kto wie, że część z produktów - w tym i innych przepisach wykorzystanych - pochodzi z działki, jaką pani Wioleta uprawia wraz z mężem - Krzysztofem.
Ogród jest ich wspólną pasją od niemal 17 lat. Zieloną oazą ciszy i spokoju, a też ich letnim domem.
- W maju już jesteśmy na ogrodzie. Gdzie razem z nami przyjeżdżają psiaki oraz Klara - sama mówiąca o sobie Klaru, czyli amazonka niebieskoczelna. Pozostała szóstka papug - konura ognistobrzucha oraz nimfy - już na nas czekają, bo otulone w klatce zimują na działce - opowiadają pp. Wójcikowie. - Kochamy zwierzęta. Dokarmiamy ptaki, więc sporo ich odwiedza nasz ogród. Podobnie jak pożyteczne owady, tzw. zapylacze, dla których sadzimy mnóstwo miododajnych kwiatów, m.in. budleje, szałwie, werbeny, anyż. Nie ma nic lepszego, jak podglądanie przyrody. Obserwowanie zwierząt w ich naturalnych warunkach daje wytchnienie, a nawet staje się pasją.
Podobnie jak aranżowanie ogrodu. Co w przypadku ich działki, ulokowanej na podmokłym terenie zalewowym, wcale nie jest proste.
- Marzyłam o różach, bo jak może być ogród bez królowej kwiatów. Założyłam różankę i... śladu po niej nie ma, bo wszystkie marniały: wdawał się grzyb, liście opadały, a pędy gniły - wspomina p. Wioleta. - Podobnie było z rododendronami. Miejsce po nich zajęło nasze bujne hostowisko.
Wilgoć nie sprzyja również uprawie warzyw korzeniowych. Natomiast fantastycznie się sprawdza w przypadku datur oraz katalp.
- Wilgotna ziemia sprawia, że przez cały sezon nie wymagają podlewania moje ulubione byliny: jeżówki, rudbekie, hibiskusy, gipsówki i słoneczniczki. Ale w donicach musimy hodować masę naszych egzotycznych roślin: odmiany eonium drzewiastego, róże pustyni, granatowiec, figę, mandarynkę, cytrynę, kaktusy, sukulenty - stwierdza p. Wioleta. - Nie tylko egzotyków mamy tu sporo... Eukaliptusy, plumerie, cleome, rącznik czerwonolisty, , strzałkowiec grzechotkowy, „lisie ogony" pokrywca, dalie. Każdy rarytas i ogrodnicza nowinka, obowiązkowo (!), muszą się znaleźć w naszym ogrodzie. Targi - od Barzkowic po „Pamiętajcie o ogrodach" - są wpisane na stałe w nasz kalendarz.
Zdobywanie rzadko spotykanych okazów nie jest tanie. Chyba że...
- Ma się na to sposób! A żona taki ma: świnkę - przyznaje p. Krzysztof. - Do skarbonki odkłada każdą 1- i 2-złotową monetę. Gdy przychodzi termin kiermaszu lub targów, rozbija świnkę. Zawartość pakuje w woreczki o wartości np. 30 i 50 złotych. I tak płaci za rośliny, woreczkami. Może się to wydawać dziwne, ale sprzedawcy są jej bardzo wdzięczni, bo przynajmniej mają gotowy bilon do wydawania.
Pan Krzysztof jest emerytowanym policjantem, przewodnikiem psa. Jego pasją, prócz ogrodu, jest wędkarstwo oraz grzyby. Natomiast p. Wioleta dzieli swój czas między dom, wnuki, działkę, wyszywanie obrazów - w kolejności nieprzypadkowej. Natomiast między tym wszystkim jest pochłaniające ją prowadzenie kulinarnego bloga.
- Na działce trawnika coraz mniej. Wciąż powiększam kwiatowe rabaty. Ogród stale się zmienia, jak życie - opowiada p. Wioleta. - Kupienie działki było jedną z naszych najlepszych decyzji. Żałuję tylko, że wcześniej tego nie zrobiliśmy. Choć przecież wtedy mieliśmy inne priorytety: wychowanie dzieci. Teraz... ogród to nasz skarb oraz styl życia.
„Hibiskusy nadal pięknie zdobią ogród. A u Was kolorowo jeszcze jest?" - spytała „Kulinarna Wiola", filmując kwiaty białych, różowych i czerwonych ketmii. Na co pozytywną reakcję blisko 6,5 tysiąca osób błyskawicznie zarejestrował portal. ©℗
Tekst i fot. Arleta NALEWAJKO
* * *
Partnerami konkursu są: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fosfan SA, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Więcej prezentacji finalistów na podstronie konkursu "Cały Szczecin w kwiatach"