Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piątka, żółwik i cała reszta (galeria)

Data publikacji: 27 października 2015 r. 21:14
Ostatnia aktualizacja: 28 października 2015 r. 14:52
Piątka, żółwik i cała reszta (galeria)
 

Najpierw kolejka po krokusowe cebule. Potem kopanie dołków i przydeptywanie – bodaj wszystkim dobrze znane dyscypliny. Niewielki wysiłek, a przy tym niezła zabawa. Za to wiosną: kwiaty, kolory, satysfakcja. I piękniejszy Szczecin. To oraz moc pozytywnej energii za sprawą „krokusowej rewolucji”.

We wtorek jej sztandar trafił w ręce najmłodszych szczecinian: od maluszków z „Familijnego” żłobka i przedszkola, po uczniów z Gimnazjum nr 34 (ul. Wojciechowskiego). Ponieśli go na zieleńce przy ul. Zdrojowej, Chopina, Zakole oraz Kostrzewskiego – sadząc kolejne 4,5 tysiąca krokusów na os. Arkońskie-Niemierzyn. Czyli tam, skąd cztery lata temu „krokusowa rewolucja” ruszyła na Szczecin za sprawą wielkiej społecznej fali tych, którzy uwierzyli w moc marzenia Marii Myśliwiec o przenoszeniu kwiatowych kobierców z Jasnych Błoni w różne inne punkty miasta. I sadzili je wszędzie tam, gdzie chcieli, aby ich budziły na wiosnę: na zieleńce przy domach, w drodze do pracy, w miejsca rekreacyjne i wypoczynkowe, nawet na pasy przyulicznej zieleni czy parkowe polany. Wraz z naszym „Kurierem” i Sylwiuszem Mołodeckim z „Zielonych Ogrodów”.

- Idea piękna. Efekt rozkwitających wiosną krokusów niebywały. Warto wziąć udział w takiej akcji. Bo dzięki niej na lepsze, własnymi rękami, zmieniamy nasze otoczenie – mówiła Hanna Bindaszewska, nauczycielka Gimnazjum nr 34.

- Fajne doświadczenie. Mamy niezłą zabawę i przekonanie, że robimy coś pożytecznego dla innych, dla miasta – dodawały Nikola Gadomska i Agata Tomala, gimnazjalistki.

Maluszki ze żłobka i przedszkola po każdym posadzonym krokusie z radością przybijały „piątki” i „żółwiki”, w podskokach. Za to gimnazjaliści sadzili błyskawicznie. Zwracając uwagę przechodniów. I wciągając ich – jak choćby Edytę Tołkacz z 2,5-letnim synkiem Stasiem – w wir „krokusowej rewolucji”.

- Dla syna to przygoda. Dla mnie też zabawa. Co wiosnę obserwowałam rozkwitający krokusami trawnik przy naszym centrum handlowym, nie zastanawiając się, czyja to zasługa. Teraz wiem. Uznanie dla tych młodych ludzi. Będę miała satysfakcję, że też mamy w tym swój udział. Rodzinie się będziemy chwalić – komentowała p. Edyta.

- Już czekam na wiosnę: niech kwitnie! – dodawał Paweł Rydzewski, który też dał się spontanicznie porwać pozytywnej mocy „krokusowej rewolucji”.

Tym razem fundatorem krokusowych cebul była Spółdzielnia Mieszkaniowa „Wspólny Dom”, a konkretnie administracja os. Arkońskiego, wsparta przez miejscową Radę Osiedla. ©℗

(an)

Fot. Arleta NALEWAJKO/ Maria MYŚLIWIEC

 

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA