Zjawisko protestów dokonywanych przez mieszkańców miast doczekało się opracowania naukowego, a przy okazji zbiegło się w czasie z licznymi manifestacjami. Zagadnieniu w książce „Protest miejski. Przestrzenie, tożsamość i praktyki niezadowolonych obywateli miast" przyjrzał się Maciej Kowalewski.
W ostatnich miesiącach w wielu polskich miastach, w tym także w Szczecinie, odbywały się liczne protesty i manifestacje. Czarny protest, czy będący odpowiedzią na niego biały protest, marsze Komitetu Obrony Demokracji, marsze niepodległościowe, milczące protesty przeciwko wojnie w Syrii, demonstracja przeciwko ksenofobii - to tylko niektóre z nich.
Zjawisko protestów dokonywanych przez mieszkańców miast doczekało się kolejnego opracowania naukowego, a przy okazji zbiegło się w czasie z licznymi manifestacjami. Mowa o wydanej niedawno książce Macieja Kowalewskiego - „Protest miejski. Przestrzenie, tożsamości i praktyki obywateli miast". Jej autor to szczeciński socjolog, adiunkt w Zakładzie Socjologii Zbiorowości Terytorialnych Instytutu Socjologii Uniwersytetu Szczecińskiego. W swojej najnowszej publikacji opisuje, sięgającą czasów starożytnych, ewolucję form wyrażania społecznego niezadowolenia mieszkańców miast.
Kowalewski zaczyna od przybliżenia, jak kształtowało się zjawisko miejskiego obywatelstwa. „Konstruowanie miejskiej wspólnoty, próbującej przekraczać partykularne interesy grup rodowych, etnicznych, zawodowych odbywa się w długim procesie dziejowym" - pisze. Na jego przebieg składało się m.in. wiele kroków milowych. Jednym z nich było pojawienie się pisma i rozwiniętych metod jego utrwalania. Przyczyniło się ono do zakończenia wczesnego etapu kształtowania się organizacji miejskiej, zerwało z dotychczasowymi tendencjami do centralizowania władzy. Ta tendencja jednak powróciła w czasach rzymskich, a po upadku cesarstwa - w czasie dominacji Bizancjum - nastąpił okres „złożenia do depozytu" dotychczasowych rozwiązań praw obywatelskich. Okresem odrodzenia miast i powrotu do lokalności obywatelstwa było średniowiecze. Jednak stulecia nadchodzące po tym okresie były czasem powrotu idei centralizacyjnych i zmniejszania politycznego znaczenia ośrodków miejskich. Zapoczątkowane w średniowieczu procesy polityczne nabrały zupełnie innego tempa, kiedy na scenę wkroczyły oświecenie, kapitalizm, nowoczesność. Tak pokrótce wygląda opisana przez Kowalewskiego sinusoida dziejów kształtowania obywatelstwa miejskiego.
Co musi się stać, aby niezadowoleni obywatele wyszli na ulicę? - Musi zostać przekroczona masa krytyczna jednostkowych niezadowolonych obywateli. Jeśli uda im się znaleźć miejsce, odpowiedni czas i środki wyrazu, wtedy mamy do czynienia z aktami wyrażania sprzeciwu; często bardziej skutecznymi niż konwencjonalne formy komunikowania się z władzą i politykami - tłumaczy M. Kowalewski w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Lecz zanim mieszkańcy się zdecydują zamanifestować swoje niezadowolenie, następuje okres „narzekania", „marudzenia", który - jak pisze Kowalewski - jest wstępem do protestu. Jest to „szczególna forma dyskursu, odnosząca się do negatywnych ocen jakości życia, ale także kwestii obywatelskości czy czy wspólnej tożsamości. Źle zaprojektowane usługi społeczne, niedemokratyczne relacje władz lokalnych i obywateli, nierespektowanie istotnych społecznych identyfikacji są komunikowane innym mieszkańcom w toku codziennych interakcji" - czytamy.
Autor dużo miejsca poświęca też taktykom, przestrzeniom i strategiom miejskiego protestu. Zauważa, że sprzeciw obywateli miast przybiera różnorodne formy, począwszy od tych najbardziej destrukcyjnych, jak przemoc uliczna i plądrowanie miasta, po bardziej subtelne, jak street art. Bywa, że protest przybiera formę karnawału, czy happeningu.
Przestrzeń publiczna miasta jest istotna, ponieważ tam znajdują się miejsca reprezentujące władze. Ponadto „rynek lub plac centralny, ułatwiają zgromadzenie, umożliwiają zobaczenie innych". Interesujące jest - na co uwagę zwraca tu badacz - że „często przestrzeń miejsca w świadomości społecznej posiada różne znaczenia, jest oznaczana i interpretowana - na przykład jako symboliczne miejsce składania żądań". Dlatego w Szczecinie popularną lokalizacją demonstracji jest plac Solidarności, czy brama Stoczni Szczecińskiej. Niektórzy wręcz nie potrafią sobie wyobrazić, że manifestacja mogłaby się odbyć gdzieś indziej. Poza tym, protest w takim miejscu może dobrze i spektakularnie się prezentować w mediach. Ostatni rozdział Kowalewski poświęcił najnowszym formułom wyrażania niezadowolenia, w tym wirtualnym. ©℗
Szymon WASILEWSKI
Fot. Dariusz GORAJSKI