Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Każdy tatuaż to ludzka historia

Data publikacji: 24 listopada 2015 r. 11:30
Ostatnia aktualizacja: 24 listopada 2015 r. 11:30
Każdy tatuaż to ludzka historia
 

Z okien salonu tatuażu widać niedawno postawioną Frygę. Kolega pani Laury wpadł na pomysł, że może byłoby warto taki kształt sobie wytatuować. Jak pomyślał, tak pani Laura zrobiła. W ten sposób Fryga - również ta na ciele - trafiła do ogólnopolskich mediów. A pani Laura? Ma nadzieję, że jej styl stanie się rozpoznawalny nie tylko w Szczecinie.  

Laura Konieczna do Szczecina przyjechała ze Świnoujścia. Pracuje w popularnym w mieście studiu Tattoo House przy placu Zamenhofa. 

- Zobaczyłam kiedyś w telewizji, jak się robi tatuaże, a ja od dziecka rysowałam i uwielbiałam to robić. Dlatego pomyślałam, może to właśnie tatuaż to jest coś dla mnie? Przez długi czas wątpiłam jednak w swoje siły, próbowałam zajmować się czymś innym, aż w końcu stwierdziłam: nie ma już na co czekać, z czym zwlekać. I któregoś razu, po tym jak wróciłam z Norwegii z pieniędzmi, kupiłam maszynkę do tatuowania. Znajomi bardzo mnie wspierali w moich planach, bardzo często osoby, które widziały moje rysunki mówiły, jakie są fajne, żebym nauczyła się tatuować.

Jak się okazuje w świecie tatuażu kobiet jest coraz więcej. Ten zdominowany niegdyś przez mężczyzn biznes przejmuje powoli płeć piękna.

- Jest coś w tym, że tatuator musi być trochę psychologiem, ludzie gdy przychodzą na tatuaż, zaczynają się otwierać i opowiadać o swoich historiach. I to jest fajne w tym zawodzie, sprawia satysfakcję, przyjemność. Spotykam się z takimi opiniami, że tatuaż jest lepiej wspominany, gdy relacja z tatuażystą była przyjemna. Człowiek cały czas próbuje się udoskonalać. Ja dziesięć razy oglądam rysunek, szukam, czy jeszcze coś w nim poprawić. Od momentu kupienia przeze mnie maszynki do zrobienia pierwszego tatuażu minęło kilka miesięcy, wtedy ćwiczyłam na sztucznych skórach, które kupuje się w sklepach dla tatuażystów. Potem szukałam chętnych, którzy nie baliby się, że coś im zrobię. Pamiętam doskonale pierwszy tatuaż. Mój ówczesny chłopak śmiał się, że będzie moim brudnopisem. Zrobiłam mu wtedy kruka, właściwie kontur, do tej pory się z niego śmiejemy, ma jakiś urok. Sprawa wygląda tak, że niestety albo i stety, każdy może kupić maszynkę i zacząć bawić się w tatuaże. Ale podstawą jest rysunek, jeśli ktoś nie ma warsztatu, wtedy tatuaże nie wychodzą. W domu rysowałam, chodziłam na kółka plastyczne, w Szczecinie chodzę na kursy, by cały czas ulepszać warsztat. Bardzo dużo pomogli mi też moi współpracownicy, oni też ukończyli różne szkoły artystyczne i mają świetne umiejętności.

Aby zrobić dobry tatuaż, potrzeba nie tylko techniki, ile cierpliwości. Bo zajmuje on przynajmniej kilka godzin.

- Każdy ma jakiś własny swój styl, szuka swojej ścieżki, ale też inspiruje się niektórymi artystami, podgląda co robią inni. Technika to podstawa, praca ze skórą jest nietypowa, to taki materiał, który się nigdy nie powtarza, tatuaże są komponowane pod kształt ciała, w taki sposób, żeby na 100 proc. pasowały do miejsca, gdzie mają być wykonane. Trzeba dbać o higienę, mieć wiedzę o pielęgnacji tatuażu, być otwartym na ludzi; dużo lepiej pracuje się, gdy sprawia nam to przyjemność. Staram się kreować swój styl, wiem, co chciałabym robić i chcę dojść do momentu, że ludzie szukać będą właśnie mnie, moich wzorów.

Dla swojej pasji pani Laura porzuciła studia - architekturę wnętrz.

- Poszłam na studia, bo wątpiłam w siebie, szukałam bezpiecznej drogi, myślałam, że znajdę na pewno pracę. Ja cały czas poszukuję, planuję rozpocząć edukację na Akademii Sztuki. A za kilka lat - być może, będę chciała jeszcze czegoś innego. Ciągnie mnie do malarstwa, ale też nowoczesnych mediów. Moja praca jest moim życiem, każdą wolną chwilę poświęcam na projekty, rysowanie, bo to sprawia mi nieprawdopodobną przyjemność.

Klientami pani Laury są różni ludzie - od studentów przez biznesmenów, po osoby kończące powoli karierę zawodową.

- Po co jest tatuaż? To forma wyrażania siebie. Każdy związany jest ze mną, moją historią, siebie nie wyobrażam bez tatuaży. Ja zawsze ustalam projekt i jeśli ktoś jest niezdecydowany, radzę, by poszedł do domu i przespał się z tym, niż robić coś na hurra. Dużo częściej przychodzą do mnie młode osoby, alternatywne środowiska, ale są i bizneswoman. Jak pracowałam w Świnoujściu, wielu klientów było z Niemiec i większość z nich była już dobrze po czterdziestce. Nie wszyscy chcą mieć tatuaż w widocznych miejscach, bo ma być on tylko dla nich samych, bywa też, że ktoś boi się opinii innych, bo jeszcze u nas dosyć często tatuaże nie są pozytywnie odbierane. Na pewno nie robię rzeczy, które uważam za niepoprawne - w przyszłości mogą niedobrze wyglądać. Ludzie nie znają się tak na temacie, jak ci, którzy się tym zajmują; zazwyczaj więc wystarczy doradzić, co będzie wyglądało lepiej, co wystarczy poprawić, w jaki sposób coś zinterpretować. Jeśli klient nie chce współpracować, to ja rezygnuję. Tatuaże to też moda. Teraz na topie są znaki nieskończoności, łapacze snów, elementy zwierzęce. Bardzo często ludzie pytają o napisy na palcach. To ciekawe, bo akurat palce nie są dobrym miejscem na tatuaże, po zagojeniu tuszu ubywa ze skóry, nie wygląda to dobrze, ale jest wielu chętnych na coś takiego. ©℗

E. KOLANOWSKA

Fot. ROBERT STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA