Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Spacerem przez Szczecin

Data publikacji: 2016-05-31 12:12
Ostatnia aktualizacja: 2016-05-31 12:13
Spacerem przez Szczecin
 

Powiedzieć że Przemek Głowa to przewodnik po Szczecinie to nic nie powiedzieć. Głowa jest prawdziwym pasjonatem naszego miasta, od lat angażującym się w imprezy i wydarzenia związane z lokalną kulturą i historią, swoją wiedzą o przeszłości Szczecinie mógłby zawstydzić niejednego zawodowego historyka. Jego specjalność to tematyczne spacery po naszym mieście.

Przestrzeń publiczna w wolnym czasie

- Wiosna to dla przewodników takich jak ja okres najintensywniejszej pracy, bo dłuższe zagraniczne wyjazdy ludzie planują raczej na lato – opowiada Głowa. – Są matury, więc nauczyciele mają większe możliwości wychodzenia z klasami. No a w Szczecinie są nowe miejsca: filharmonia, „Przełomy”, zamek w nowej odsłonie. 
Niedawno Głowa brał udział w festiwalu literackim „Apostrof” zorganizowanym przez Empik. Elementem tego ogólnopolskiego wydarzenia były spacery śladami wybranych książek. W Szczecinie takie spacery zorganizowano wokół powieści „Sedinum” szczecińskiego architekta Leszka Hermana oraz książki „God hates Poland” Michała R. Wiśniewskiego. 
- Na spotkanie z Hermanem przyszło ze czterdzieści osób, prawdziwy tłum – relacjonuje Głowa. – Goście interesowali się wszystkim, o wszystko pytali. Z tego spotkania wynikało, że w końcu poznaliśmy nasze miasto, dzięki takim tekstom jak „Sedinum”, dzięki licznym opracowaniom. Ludzie chcą, żeby było lepiej, są zaangażowani. Znajdują drogi, by rozwiązać problemy. Herman zwrócił uwagę na to, że chce nam się rozmawiać o przestrzeni publicznej, że rozmawiamy o niej w naszym wolnym czasie.
Spacer śladem „Sedinum” obejmował m.in. Bramę Portową, budowle z czasów wielkiej przebudowy miasta, jak m.in. obecna siedziba Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, a także miejsca takie jak Zamek Książąt Pomorskich czy Muzeum Narodowe. 
- Wiśniewski z kolei pokazuje Szczecin z perspektywy weekendowego imprezowicza przyjeżdżającego z Warszawy – opowiada Głowa. –Jego książka jest o nowych technologiach. Bardzo wyrazista część akcji dzieje się w Szczecinie – jest filharmonia, jest scena jak z matriksa, gdy pod Colleonim toczy się pojedynek. Są przywołane mity z lat dziewięćdziesiątych – na przykład „Młode wilki”. „God hates Poland” to lokale z deptaku, Makkwak, czyli historia frytburgera… 

Węgry, Lem, superbohaterowie

Jeden z wcześniejszych spacerów był zainspirowany książką „Droga 816” Michała Książka o podróży wzdłuż wschodniej granicy Polski. 
- Znaleźliśmy utwór szczecińskiego pisarza, Jana Papugi, który jechał stopem wzdłuż zachodniej granicy w latach siedemdziesiątych – mówi Głowa. - Porównywaliśmy te utwory. Podążaliśmy śladami Papugi. Mieliśmy też wycieczkę młodzieży z Węgier. Pomyślałem: „Zrobię im Szczecin po węgiersku”. Ale co takiego jest węgierskiego w Szczecinie? W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych WOP, czyli ówczesna Straż Graniczna, używała statków zwodowanych nad węgierskim Balatonem, które stacjonowały w miejscu, gdzie dzisiaj jest Jachtowa. Te jednostki patrolowały Zalew Szczeciński, każdy statek wpływający tutaj był konwojowany właśnie przez te jednostki znad Balatonu. Kolejna historia: tramwaj wodny z początku lat sześćdziesiątych był wyprodukowany właśnie na Węgrzech. Oprowadzałem też doktorantów polonistyki po Cmentarzu Centralnym. Opowiadałem o pisarzach pochowanych w tym miejscu, ale także o osobach, które piszą o szczecińskiej nekropolii – o Alicji Witkowskiej, o Maciej Słomińskim. 
Przewodnik współpracuje też z filią Miejskiej Biblioteki Publicznej ProMedia, owocem tej kooperacji był akcja „Dronem przez Lema”. Dla dzieci przygotowano pokaz technologii, towarzyszył mu specjalny spacer.
- Lem przyleciał do Szczecina samolotem podczas największego stalinizmu – wyjaśnia Głowa. – Wylądował na lotnisku w Dąbiu. To był bardzo drogi lot, kosztował więcej niż pensja. Pisarz potem obraził się na Szczecin, bo nie chcieliśmy mu zapłacić za ten lot. Lem mógł obejrzeć Szczecin z perspektywy samolotu, nie było to codzienne doświadczenie. W Dąbiu lądowali Chruszczow, Gorbaczow czy papież. A wycieczka bardziej dotyczyła czasów Lema, tego, jak widziałem je ze swojej perspektywy. Pokazywałem miejsca, gdzie widziałem filmy takie jak „Sprawa pilota Pirxa”. Nazwa kina „Kosmos” też była przecież nieprzypadkowa… A w Czeskym Filmie był puszczoany film o translatorach z Greifswaldu, którzy najpierw przetłumaczyli Lema na niemiecki, to ten niemiecki był drogą dla twórczości pisarza na zachód. 
Inny spacer był związany z festiwalem komiksu zorganizowanym w ProMedia. Temat: superbohaterowie. 
- Zastanawiałem się, jak ja widzę szczecińskich superbohaterów – dodaje Głowa. – I widzę ich tak: to Colleoni, pomnik powielacza, gryfy na banku przy al. Niepodległości, maszkarony wyglądające jak z komiksów o Batmanie, święty Jerzy niszczący smoka na budynku prokuratury… 
Jak zdaniem przewodnika zmienia się Szczecin? 
- Powstanie Akademii Sztuki było dla mnie ważne, tak jak powstanie nowej architektury, i ogólnie współpraca z architektami – ocenia. – Jest jakieś forum, może brakuje synchronizacji. Czasami nauczyciele mają problemy z wyprowadzeniem dzieci poza budynek, pokazywaniem im miasta. Ale na brak pracy nie narzekam. ©℗

(as)

Na zdj.: Przemek Głowa jest pasjonatem Szczecina

Fot. R.STACHNIK