Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Cometto w akcji

Data publikacji: 22 sierpnia 2019 r. 13:37
Ostatnia aktualizacja: 22 sierpnia 2019 r. 14:24
Cometto w akcji
 

Od połowy lipca br. Stocznia Szczecińska dysponuje nowoczesnym urządzeniem do transportu dużych elementów statków i konstrukcji wielkogabarytowych. Samojezdna platforma, wykonana na zamówienie spółki przez renomowaną włoską firmę Cometto, służy również przedsiębiorstwom działającym na terenie stoczni.

Nowa platforma transportowa ma 16 m długości i 6 m szerokości. Posiada sześć osi skrętnych, a na każdej po osiem kół. Wyposażona jest w dwie klimatyzowane kabiny kierowcy. Może być również zdalnie sterowana (radiowo). Zaletą urządzenia jest duża nośność, możliwość podnoszenia i opuszczania pokładu (nawet o 70 cm) oraz zwrotność.

– Platforma o nośności 400 ton pozwala nam na realizację produkcji wielkogabarytowych konstrukcji, w tym elementów statków, offshore czy mostów – mówił Wojsław Babiński, kierownik projektów w Stoczni Szczecińskiej.

Dawna Stocznia Szczecińska Nowa posiadała podobne urządzenia. Po likwidacji zakładu jedno trafiło do lokalnego przedsiębiorstwa z branży okrętowej, a losy pozostałych są nieznane.

– Nowe urządzenie ma przede wszystkim większą nośność od tych starszej generacji, a ponadto można nim zdalnie sterować – wskazywał na wyższość nowego nabytku stoczni nad dawnymi transporterami W. Babiński.

Jak dodał, inna jest kultura pracy, kabiny są klimatyzowane. Istnieje też możliwość zdalnego serwisowania urządzenia (producent we Włoszech jest w stanie na bieżąco – online – sprawdzić usterki).

Zakup platformy jest kontynuacją realizowanego przez Stocznię Szczecińską procesu inwestycyjnego, związanego z podnoszeniem poziomu technologicznego i mocy produkcyjnych.

Obecnie spółka wykorzystuje nowe urządzenie do realizacji kontraktu z niemiecką firmą, czyli produkcji elementów morsko-rzecznych statków pasażerskich. Platformę wynajmują też inne firmy, przewożąc sekcje statków czy nawet całe kadłuby niewielkich jednostek (np. katamaranów).

(ek)

Fot. Katarzyna Ansen-Mrowińska

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA