Po latach przerwy pochylnie Stoczni Szczecińskiej ożywają. Wyremontowano największą, czyli Wulkan Nowy, teraz prace rewitalizacyjne przejdą Wulkan 1 i Odra Nowa. Stocznia jest technicznie i organizacyjnie przygotowana do realizacji licznych i złożonych zleceń, zwłaszcza do budowy dużych statków. Potrzeba jednak jeszcze wielu nakładów i inwestycji, by skutecznie konkurować na rynku.
– Rewitalizacja ośrodka pochylniowego Wulkan, w części dotyczącej największej w Europie pochylni Wulkan Nowy oraz placu przypochylniowego i przedmontażowego WP3, była pierwszym elementem przywracania Stoczni Szczecińskiej pełnej sprawności technologicznej – powiedział Stanisław Kocon, główny technolog Stoczni Szczecińskiej. – Te dwa obiekty są w zasięgu suwnicy mającej udźwig 450 ton. W tej chwili pochylnia i plac są przywrócone do pełnej sprawności. Znajdują się tam instalacje gazów technicznych, energetyczne, oświetleniowe – wszystko od roku przygotowane do budowy statków. Z pochylni Wulkan Nowy, jak i z innych składników naszego majątku korzystają nasi partnerzy, wykonując tu montaż i wodowania jednostek pływających oraz innych konstrukcji.
Ruszył kolejny etap rewitalizacji ośrodka Wulkan, czyli przywrócenie do pełnej sprawności pochylni Wulkan 1. To dziś zadanie priorytetowe, jeśli chodzi o odtworzenie majątku. Związane bowiem jest z realizacją kontraktów Stoczni Szczecińskiej – pierwszych samodzielnych po długiej przerwie. Dla niemieckiego armatora ma zbudować dwa nieduże masowce, tzw. coastery (o nośności 2800 DWT), z opcją kolejnych 18. W połowie 2019 r. powinny się rozpocząć prace na pochylni.
Jak powiedział S. Kocon, pochylnia Wulkan 1, z uwagi na nieco mniejsze parametry, jest bardziej wskazana dla takich statków. Obecnie trwa tam remont przywracający zdolności instalacjom technologicznym. Później zostanie przeprowadzony przegląd całej konstrukcji pochylni: w części lądowej i dokowej. Największym wyzwaniem, zdaniem głównego technologa, będą prace przy zaporze pochylni. Wykonana ma zostać analiza jej stanu technicznego. Już teraz jednak widać, że zapora wymagać będzie pewnych nakładów i trochę pracy.
Za to w stosunkowo dobrym stanie jest pochylnia Odra Nowa. Zakres remontu powinien być tu mniejszy.
Główny technolog zaznaczył, że pochylnia Wulkan Nowy jest sztandarową częścią stoczni, ale prowadzone są też inne bardzo duże inwestycje. Jedna z nich to przywracanie pełnej zdolności technologicznej, funkcjonalnej i ochronnej ośrodkowi konserwacji i malowania. Chodzi o ponad 10 tys. mkw. powierzchni specjalnie przeznaczonej do czyszczenia i malowania konstrukcji wielkogabarytowych.
– Cały ośrodek jest wyposażony w urządzenia technologiczne pozwalające prowadzić wspomniane procesy, a także w automatykę i urządzenia, które służą kontroli atmosfery i realizacji tych procesów oraz kontroli i utylizacji szkodliwych oparów powstających podczas malowania – wyjaśnił S. Kocon. – Wszystko się odbywa w obszarze zamkniętym.
Ośrodek zbudowano w latach 90. ub. wieku. W minionej dekadzie został w dużym stopniu zdegradowany, był bowiem niewykorzystywany, a jeśli już go używano, to niewłaściwie i prowadzono tam raczej gospodarkę rabunkową. Dziś jest to więc inwestycja odtworzeniowa.
– Sprawność funkcjonalna, związana z prowadzeniem procesów czyszczenia i malowania, została już uzyskana – stwierdził główny technolog. – Kolejny etap przywracania zdolności tego ośrodka polega na montażu automatycznych instalacji kontroli atmosfery, środowiska pracy itp. Również element utylizacji odpadów szkodliwych jest przywracany do użytku.
W planach jest budowa sprężarkowni.
– Teraz korzystamy ze sprężarek, które zasilają poszczególne komory w ośrodku, ale realizujemy inwestycję pod nazwą sprężarkownia lokalna, która będzie zaspokajać potrzeby ośrodka w zakresie czyszczenia – poinformował S. Kocon. – Powinna być zainstalowana w ciągu najbliższych miesięcy. Docelowo ma powstać duża sprężarkownia, która będzie produkować sprężone powietrze na potrzeby całej stoczni, ale ostateczna, szczegółowa koncepcja zasięgu jej działania jest jeszcze rozważana.
Przywracana jest też sprawność maszyn plazmowo-gazowych do palenia blach. Okazuje się, że wiosną 2016 roku sprawna była w zasadzie tylko jedna, kupiona w 2015 roku.
– Udało się nam uruchomić drugą, zainstalowaną jeszcze przez Portę Holding, i obecnie dwie maszyny plazmowe pracują w pełnym wymiarze – powiedział S. Kocon.
Wkrótce ma być uruchomiona trzecia, pochodząca z czasów Stoczni Szczecińskiej Nowej.
– Kolejne maszyny do palenia blach też znalazłyby zatrudnienie – zapewnił główny technolog Stoczni Szczecińskiej. – Poza realizacją prac na potrzeby własne i naszych partnerów, którzy na tym terenie prowadzą działalność, wykonujemy również usługi dla klientów zewnętrznych.
Na terenie Stoczni Szczecińskiej i w bezpośredniej z nią kooperacji działa ponad 60 podmiotów. Funkcjonuje dziś ona jako hub, czyli przedsiębiorstwo (pełniące rolę lidera), które grupuje wokół siebie szereg specjalistycznych firm z branży morskiej, współpracujących i tworzących wspólnie dużą zdolność produkcyjną. Taki model biznesowy został przyjęty.
Zakład ma obecnie charakter stoczni kompaktowej i posiada zgrupowane, wyspecjalizowane ośrodki produkcyjne, realizujące cały proces technologiczny budowy statków – od przygotowania projektu po wodowanie. Rozwój tego potencjału stanowi strategiczny kierunek rozwoju przedsiębiorstwa.
– Dotychczasowe inwestycje wykonaliśmy z własnych środków, ale są takie gniazda technologiczne, które wymagają wielokrotnie większych nakładów, niż sami jesteśmy w stanie ponieść, np. ciąg spawania sekcji płaskich – stwierdził S. Kocon. – Wymogiem chwili, jeśli chodzi o możliwość konkurowania na rynku, jest zamiana pracy ludzkiej na pracę robotów i automatów, tam gdzie to tylko możliwe. Europa już w taki sposób pracuje.
Od wznowienia aktywności zakładu w obecnej formule w 2016 roku do dziś wartość inwestycji infrastrukturalnych Stoczni Szczecińskiej wyniosła ponad 12 mln zł. Teraz na jej zamówienie włoski kontrahent przygotowuje 400-tonowe pojazdy samojezdne do transportu elementów kadłubów.
Stocznia współpracuje ze szczecińskim środowiskiem naukowym m.in. w sprawie budowy tzw. statków autonomicznych (bezzałogowych lub z ograniczoną załogą).
Razem z działającymi w obrębie jej terenów podmiotami zatrudnia 2300 osób. Do pracy przyjmowane są nowe osoby, bo potrzeba kolejnych specjalistów.
Zarząd Stoczni Szczecińskiej podkreśla, że jest dziś ona technicznie i organizacyjnie przygotowana do realizacji licznych i złożonych zleceń, a szczególnie do budowy dużych statków.
W ciągu ostatnich ponad dwóch lat odbyło się tu ok. 90 wodowań jednostek o masie po 600-800 ton.
– To oczywiście mniejsze statki i nie tak spektakularne wodowania, jakie bywały w latach dawnej świetności stoczni – zaznaczył S. Kocon. – Przy obecnych wykorzystujemy trochę inne urządzenia, głównie dźwigowe. Robimy też operacje odwrotne, czyli podniesienia statków z wody na ląd, m.in. w celu ich wyremontowania.
W XX wieku w Stoczni Szczecińskiej zwodowano łącznie ok. 600 jednostek. W okresie funkcjonowania Stoczni Szczecińskiej Nowej – kolejne 45.
– Mamy dowody na to, że marka Stocznia Szczecińska, mimo 10-letniej przerwy w działalności, nadal jest znana i ceniona – dodał główny technolog.
Od ponad dwóch lat są tu budowane kadłuby megajachtów zamawianych przez ekskluzywnych klientów. To duże, prestiżowe jednostki. W lipcu na pochylni Wulkan Nowy położono stępkę pod budowę już trzeciego tego typu statku. Ze Stoczni Szczecińskiej wyszły też kadłuby dwóch innowacyjnych promów.
– Zwodowano kilka ciekawych „paszowców”, różnego rodzaju pontonów, dużo jednostek rybackich – wymieniał S. Kocon. – Prowadzone były nie tylko budowy, ale też modernizacje, np. kablowca czy – ostatnio – promu pasażersko-samochodowego „Copernicus”.
Uzupełnieniem jest produkcja konstrukcji lądowych. Mostostal Warszawa wytwarza elementy mostu budowanego w Danii. W Szczecinie powstaje ok. 500 betonowych elementów tej konstrukcji. Średnio co 2-3 tygodnie przypływa statek i zabiera po 20-30 takich części.
Produkcja dla sektora offshore stanowi ok. 30 proc. ©℗
Elżbieta KUBOWSKA
Partnerzy dodatku: