SZCZECIN jest wyjątkowy. To jedyne w Polsce miasto z portem morskim i śródlądowym. Tu jest siedziba największego krajowego armatora. To w Szczecinie odbyły się najpiękniejsze finały regat wielkich żaglowców. A jednak słychać głosy, że miasto traci morski charakter. Jak to więc jest z tą morskością?
– JESTEŚMY zaniepokojeni stopniowym zanikiem w naszym mieście tradycji morskich – napisali w ubiegłym roku w liście otwartym do prezydenta Szczecina przedstawiciele organizacji zrzeszających ludzi morza.
Pod listem podpisali się reprezentanci szczecińskiego Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej, Stowarzyszenia Starszych Mechaników Morskich, NSZZ „Solidarność” PŻM, Związku Zawodowego Kapitanów i Oficerów, Marynarskiej Rady Opiekuńczej, Duszpasterstwa Ludzi Morza „Stella Maris”, Związku Zawodowego Marynarzy PŻM, Fundacji Pro Publico Mare i Stowarzyszenia Absolwentów Państwowej Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Szczecinie.
Pismo było wyrazem rozgoryczenia po ubiegłorocznych Dniach Morza. Autorzy listu mieli żal, że podczas obchodów w kilku kluczowych miejscach zabrakło lokalnych władz. Napisali, że nie umieszczono w programie, nie nagłośniono i zbojkotowano tradycyjne składanie wieńców pod pomnikiem „Tym, którzy nie powrócili z morza”. W programie nie ujęto też mszy św. w intencji ludzi morza, odprawionej w katedrze. Sygnatariuszom było przykro, że przedstawiciele władz miasta i regionu nie uczestniczyli w tych wydarzeniach.
Zdaniem autorów listu, większej promocji potrzebuje organizowany na Cmentarzu Centralnym koncert „Tym, którzy nie powrócili z morza”.
– W tym roku pierwsze rzędy przeznaczone dla VIP-ów ziały pustką. Po prostu wstyd... – napisali.
Przyznali, że obchody Dni Morza jako regionalnej masowej imprezy, nastawionej na występy artystów oraz ogólnie "igrzysk piwa i kiełbasy", są komercyjnie uzasadnione. Zwrócili jednak uwagę, że nie chodzi o to, aby były kojarzone wyłącznie z kiełbaskami i piwem.
– Żaglowce zacumowane przy nabrzeżach są niewątpliwą atrakcją – podkreślili. – Wiele towarzyszących imprez jest godnych i ciekawych. Jednak my, ludzie morza, oraz władze naszego miasta powinniśmy kultywować tradycję tych obchodów i kreować również nowe wzorce. Jesteśmy zobligowani do przekazywania tradycji naszemu młodemu pokoleniu.
W liście znalazł się postulat, aby w przyszłości przedstawiciele stowarzyszeń i organizacji morskich byli zapraszani i powoływani do komitetu organizacyjnego Dni Morza.
– Postulujemy również o powrót na poprzednie miejsce ekspozycji masztu ze statku „Kapitan Maciejewicz”, który od lat jest zrośnięty z krajobrazem miasta oraz zaakceptowany przez mieszkańców – dodali na zakończenie autorzy listu. – Jest nadzieja, że zbiorową mądrością, a nie tylko mądrością urzędniczą, wykreujemy tradycję morskiego Szczecina, która zasłynie w Polsce i na świecie. Wszyscy szczecinianie będą wtedy dumni.
List wywołał dyskusję, m.in. w mediach społecznościowych. W audycji radiowej wiceprezydent Krzysztof Soska zaproponował współpracę morskim organizacjom. Te przygotowały kolejne pismo z konkretnymi propozycjami różnych wydarzeń, które mogłyby uatrakcyjnić Dni Morza, a jednocześnie pełnić rolę edukacyjną. Morskie wystawy, targi, festiwale filmowe i teatralne, festiwal piosenki marynistycznej, spotkania z ludźmi morza – to tylko niektóre z nich.
Warto dodać, że lista sygnatariuszy się wydłużyła i pod drugim listem podpisało się już kilkanaście organizacji.
W październiku w Urzędzie Miasta odbyły się dwa spotkania z udziałem zainteresowanych. Ustalono, że branża morska włączy się w przygotowania do Dni Morza i innych morskich imprez. Przedstawiciele magistratu zapewnili, że dołożą wszelkich starań w celu kultywowania tradycji i kultury morskiej. Do stałych kontaktów z urzędnikami wytypowano przewodniczącego Szczecińskiego Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej Jerzego Hajduka oraz przewodniczącego Rady Pracowniczej PŻM Mirosława Foltę.
Część zgłoszonych propozycji być może uda się włączyć już do tegorocznych Dni Morza. Obchody będą połączone z The Baltic Tall Ships Regatta 2015.
Miasto odniosło się też do postulatu dotyczącego masztu Maciejewicza i zadeklarowało wsparcie działań zmierzających do jego powrotu na dawne miejsce. Sprawa ta wciąż budzi emocje – również wśród naszych Czytelników. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie pozytywny finał.
Podobnie jak budowa muzeum morskiego z prawdziwego zdarzenia. Plany są interesujące, konkurs na projekt rozstrzygnięty, lokalizacja wybrana, ale kiedy nowy obiekt stanie na Łasztowni, wciąż nie wiadomo.
Wkrótce ożyje za to stary budynek w tej części miasta. Kończy się restauracja zabytkowej obory, która zgodnie z wolą właściciela – spółki CSL – ma być m.in. miejscem promującym kulturę morską.
Warto zauważyć, że morskich i żeglarskich akcentów stopniowo przybywa w nadodrzańskiej alei Żeglarzy. Na realizację czeka aleja Kapitanów i Mechaników Okrętowych.
Nowe przedsięwzięcia dają nadzieję na utrzymanie, a nawet większe podkreślenie morskiego charakteru Szczecina. Wspierajmy je, ale równocześnie nie zapominajmy o dawnych symbolach i zwyczajach.
Elżbieta KUBOWSKA
fot. Robert WOJCIECHOWSKI
Marynarz - przy placu Grunwaldzkim w Szczecinie - gotowy na Tall Ships‘ Races